Peru to ciekawy kraj. Kilku ostatnich prezydentów zostało oskarżonych o korupcję. Alejandro Toledo (2001–06) czeka w USA na proces o ekstradycję. Alan Garcia (2006–11) popełnił samobójstwo w trakcie próby aresztowania. Ollanta Humala (2011–16) czeka na wyrok – grozi mu 20 lat więzienia, takoż Pedro Pablo Kuczynski (2016–18), tyle że w areszcie domowym ze względu na stan zdrowia. W czasie rządowego kryzysu w zeszłym roku Peru miało trzech tymczasowych prezydentów w ciągu tygodnia.
W najbliższą niedzielę w kraju, który przeżywa największy od dwóch dekad kryzys polityczny, rozegra się druga tura wyborów prezydenckich. Zmierzą się w niej zwycięzca pierwszej części wyścigu o prezydenturę Pedro Castillo – szkolny nauczyciel z Andów, wystawiony przez lewicę oraz Keiko Fujimori – polityczka oskarżana o korupcję, córka byłego dyktatora, który odsiaduje wyrok m.in. za zbrodnie przeciw ludzkości.
Peru stoi na skraju przepaści – obwieścił chwilę temu jedyny w historii tego kraju noblista. Aktualnie nie ma – jak twierdzi – dobrego rozwiązania, by uzdrowić demokrację i zachować obywatelskie swobody. W felietonie ogłoszonym na łamach hiszpańskiego „El Pais”, gazety mającej też wersję dla Ameryki Łacińskiej, Mario Vargas Llosa w kasandrycznym tonie przestrzega przed wygraną kandydata lewicy.
Jeśli wybory wygra Pedro Castillo – wieszczy noblista – w krótkim czasie z Peru znikną wolne wybory i ustanowiony zostanie system o cechach komunistycznych – mimo że „komunizm zniknął z planety”, a zostawił po sobie jedynie „makabryczne wyjątki, takie jak Kuba, Wenezuela, Nikaragua i Korea Północna”. Według proroctwa pisarza, jeśli wygra kandydat lewicy, to w krótkim czasie dojdzie do wojskowego zamachu stanu, a rządy wojskowych będą regresem w rozwoju gospodarczym i politycznym kraju.