Holandia, ojczyzna tulipanów, sera i tolerancji, stała się centrum handlu i produkcji narkotyków. Najsłynniejszy dziennikarz śledczy w kraju właśnie zapłacił za to życiem.
To było samo centrum Amsterdamu, nieopodal budynku telewizji RTL Boulevard. 6 lipca, zwykły wieczorny ruch. O 20.30 reporter Peter Rudolf de Vries opuścił telewizyjne studio. Jego zabójca miał na głowie motocyklowy kask. Dziennikarz zatrzymał się, wyjął telefon i zanim zadzwonił, padło pięć strzałów. Ambulans przyjechał po dwóch minutach. 15 lipca de Vries – ikona niderlandzkiego dziennikarstwa śledczego – zmarł w szpitalu.
To była egzekucja. 63-letni de Vries nie był jednym z wielu.
Polityka
30.2021
(3322) z dnia 20.07.2021;
Świat;
s. 49
Oryginalny tytuł tekstu: "Egzekucja"