Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Haiti po zabójstwie prezydenta. Nowy premier, stare wyzwania

Ariel Henry został nowym premierem Haiti. Ariel Henry został nowym premierem Haiti. Valerie Baeriswyl / AFP / EAST NEWS
Haiti, nazywane Somalią Ameryki, wymyka się spod kontroli demokratycznie wybranych władz i osuwa we władanie gangów luźno powiązanych z lokalnymi oligarchami.

Symptomatyczne, że po zabójstwie prezydenta Jovenela Moïse′a w jego własnej sypialni nie doszło do zamachu stanu. Nikt nie przejął po nim władzy, bo sam dawno jej już nie miał. Być może stąd jego starania o zmianę konstytucji, próby wzmocnienia uprawnień głowy państwa. Gdy w styczniu wygasł mandat dwóch trzecich senatu, zawiesił jego działalność, licząc, że uda mu się zlikwidować tę instytucję we wrześniowym referendum. Od tej pory dokonywał jednoosobowych decyzji w sprawie wszelkich nominacji. To wywołało protesty.

Dodatkowo opozycja uważała, że jego kadencja wygasła w lutym 2020 r., mimo że organizacje międzynarodowe w tym sporze przyznawały rację prezydentowi, a Sąd Najwyższy uznał, że jego mandat kończy się w lutym 2022 r. Rozdźwięk wynikał z odmiennej rachuby liczenia długości sprawowanej przez niego kadencji. Opozycja liczyła ją od czasu wygranych przez niego wyborów, on od faktycznego objęcia funkcji w lutym 2017 r.

Opozycja mu nie ufała, w jego działaniach dopatrując się dyktatorskich zapędów. W jego ugrupowaniu Tèt Kale toczyły się walki wewnętrzne, a on darł koty z lokalnymi oligarchami. Jego izolacja polityczna była faktem, a zwykli ludzie czuli, że ich oszukał. Obiecywał przecież bieżącą wodę i prąd dla wszystkich, tymczasem z każdym miesiącem życie na wyspie zamieniało się w coraz gorsze piekło.

Czytaj też: Dwa oblicza Hispanioli

Pandemia, głód, wzrost cen

On sam przyznał, że kraj zmarnował szansę na zmianę, jaką zagwarantowały pieniądze płynące z całego świata po trzęsieniu ziemi w styczniu 2010 r. Czasów, gdy Haiti było nazywane republiką NGO-sów, dziś nikt już nie pamięta, środków pomocowych dawno nie ma, a świat wydaje się, że o Haiti zapomniał i przestał być tak hojny.

Gdy w 2017 r. Moïse obejmował urząd, nie mógł liczyć nie tylko na finansowe wsparcie, ale także na pomoc błękitnych hełmów, których misja stabilizacyjna dobiegła końca. Od tego czasu haitańska policja musiała radzić sobie z rosnącymi w siłę lokalnymi gangami, a te, odkąd Haiti stało się miejscem przerzutowym wenezuelskich i kolumbijskich narkotyków w ich drodze do Stanów, nagle zaczęły operować ogromnymi pieniędzmi i najnowocześniejszą bronią.

Nie pomogła także pandemia. W kwietniu kraj był jedynym w regionie, do którego nie dotarła ani jedna dawka szczepionki na covid-19. Już na samym jej początku, w pierwszej połowie 2020 r., siła nabywcza rodzimej waluty spadła o 30 proc., co spowodowało błyskawiczny wzrost cen benzyny. A ponieważ Haiti praktycznie nic nie produkuje i musi wszystko sprowadzać, ceny żywności gwałtownie rosły. Do tego należy doliczyć wcale nietanie konwojowanie, bo każdej ciężarówce wiozącej żywność z sąsiedniej Dominikany groził napad z bronią w ręku w drodze do haitańskich konsumentów, z których grubo ponad połowa na codzienne zakupy nie może przeznaczyć więcej niż 2 dol.

Maszyny do zabijania w państwie bezprawia

Haitańczykom doskwiera więc głód, coraz częściej nie są w stanie zapewnić sobie jednego posiłku dziennie, ale nowym – nieznanym wcześniej na taką skalę – problemem stały się pojedynki gangów i porwania. Szacuje się, że w ostatnich miesiącach ponad 100 tys. ludzi było zmuszonych opuścić domy ze względu na przemoc ze strony pojedynkujących się band przestępczych. Jeśli grupa uzbrojonych mężczyzn mogła wejść do wilii prezydenta i go zabić, to co mają powiedzieć zwykli ludzie mieszkający tuż za płotem jego posesji?

Ubodzy mieszkańcy Port-Au-Prince żyją w ciągłym zagrożeniu. W państwach bezprawia ludzie majętni zapewniają sobie prywatną ochronę. Taką w ostatnich latach świadczą byli kolumbijscy żołnierze – maszyny do zabijania. Wynajmują ich Emiraty, by walczyli w Jemenie, zatrudnia się ich w Afganistanie do „ochrony osobistej” i na takie właśnie usługi rośnie zapotrzebowanie w Ameryce Łacińskiej, wszędzie tam, gdzie instytucje państwa przegrywają w walce ze znacznie lepiej uzbrojonymi kartelami i gangami.

I to właśnie Kolumbijczycy weszli do sypialni prezydenta Moïse′a. Żona jednego z nich przyznała, że kilka dni wcześniej dostał angaż do tzw. ochrony osobistej prywatnego klienta na Dominikanie. Kto stał za zabójstwem, nie wiadomo, ale czy odpowiedź na to pytanie jest rzeczywiście tak istotna? To morderstwo w pierwszej kolejności ukazuje trudną rzeczywistość, z którą na co dzień muszą mierzyć się mieszkańcy najbiedniejszego kraju zachodniej hemisfery.

Czytaj też: Pandemia? Gangi wzięły sprawy w swoje ręce

Przyjaciele i chaos Haiti

Chaos i niestabilność polityczna to już norma w haitańskiej rzeczywistości. Kraj, który jako pierwszy w Ameryce Łacińskiej wywalczył sobie niepodległość w 1803 r., w ostatnich 35 latach miał 20 prezydentów (od generałów po ewangelickich pastorów). Obalenie dyktatury Jeana-Claude’a Duvaliera w 1986 r. oraz ustanowienie nowej ustawy zasadniczej rok później nie przyniosły oczekiwanej stabilizacji. Bezpośrednim skutkiem tej sytuacji jest niski wskaźnik edukacji oraz rzesze ludzi, którzy próbują wydostać się z kraju i których każdego dnia USA pakują do samolotów i zawracają, skąd przybyli.

Receptą na polityczny chaos ma być działalność Grupy Core, w której skład wchodzą Stany Zjednoczone, Kanada, Brazylia, Francja i państwa UE, wspólnie nazywają się przyjaciółmi Haiti i środkami dyplomatycznymi starają się wpływać na sytuację w kraju. To dzięki ich wysiłkom Jovenel Moïse publicznie ogłosił, że nie zamierza ponownie ubiegać się o mandat w wyborach wyznaczonych na 26 września, i to dzięki nim dotychczasowy premier Claude Joseph zrzekł się w środę funkcji na rzecz Ariela Henry.

Nowy premier jest człowiekiem znanym z rozwagi i koncyliacyjnego podejścia. Ten 71-letni neurochirurg, wykształcony we Francji, do polityki wszedł na początku lat dwutysięcznych, kiedy stanął na czele Konwergencji Demokratycznej. Formacji, która powstała na kontrze do ówcześnie sprawującego urząd prezydenta Jeana-Bertranda Aristide’a. Gdy w 2004 r. w wyniku zamachu stanu Aristide przestał rządzić, Henry zasiadł w Radzie Mędrców, która miała za zadanie przygotowanie nowych wyborów przy zachowaniu inkluzywności politycznej i w atmosferze względnego spokoju.

Ariel Henry. Wyzwania nowego premiera

Dwa lata później ówczesny prezydent René Préval zaproponował mu tekę ministra zdrowia, a w 2008 r. stanowisko podobne do naszego wicepremiera. Pełniąc ten urząd, Henry w 2010 r. stanął na czele akcji pomocowej podczas styczniowego trzęsienia ziemi oraz październikowego wybuchu epidemii cholery, jak się później okazało, przywleczonej na wyspę przez niebieskie hełmy z Nepalu. W 2015 r. nowo zaprzysiężony Michel Martelly zaproponował mu tekę ministra spraw wewnętrznych, a rok później ministra spraw społecznych i pracy. Dwa dni przed śmiercią prezydent Jovenel Moïse wyznaczył go na stanowisko premiera. W środę, pod presją opinii światowej, Ariel Henry został zaprzysiężony. Czy dziś patrzymy na przyszłego prezydenta kraju? Być może. Jednak wyzwania, które przed nim stoją, są nie do pozazdroszczenia.

Czytaj też: Jak zaszczepić najbiedniejsze rejony świata?

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną