Świat

Czy ruchy antyszczepionkowe należy skryminalizować?

Protest przeciwko wprowadzaniu reżimu sanitarnego. Lyon, 31 lipca 2021 r. Protest przeciwko wprowadzaniu reżimu sanitarnego. Lyon, 31 lipca 2021 r. Nicolas Liponne / Hans Lucas Agency / Forum
Na świecie słychać głosy domagające się zakwalifikowania ruchów antyszczepionkowych do organizacji przestępczych czy terrorystycznych. Są kraje, które nie zamierzają już z nimi negocjować.

Ostatnie akty agresji wobec personelu medycznego i osób promujących szczepienia na koronawirusa, jak ubiegłotygodniowy atak na piknik w Grodzisku Mazowieckim czy podpalenie w ostatni weekend punktu szczepień w Zamościu, pokazują, że polski ruch antyszczepionkowy już dawno opuścił kategorię niegroźnego i trochę w sumie groteskowego internetowego zjawiska, z którego można się najwyżej śmiać. Do tej pory zyskiwał rozgłos głównie przez swoje antynaukowe, absurdalnie brzmiące deklaracje, raz na jakiś czas manifestowane na niespecjalnie licznych demonstracjach. Teraz rodzimi antyszczepionkowcy dowiedli, że są mocni nie tylko przed ekranem komputera, a ich struktury są znacznie szersze i groźniejsze, niż się zdawało.

Czytaj też: Polak nie chce się szczepić. Dlaczego?

Antyszczepionkowcy to nie folklor

Pandemia covid-19 być może uwypukliła ten problem, ale nie wolno zapominać, że przeciwnicy szczepionek, popularnie nazywani „foliarzami”, nie pojawili się w Polsce (czy jakimkolwiek innym kraju) razem z koronawirusem. Przeciwnie, istnieją od lat, miejscami nawet od dekad, konsekwentnie poszerzając swoją bazę zwolenników, budując silną pozycję w internecie, mnożąc kłamstwa na temat badań medycznych i współczesnej nauki, a ostatnio coraz częściej wchodząc w mariaże z politycznymi patronami, głównie spod znaku populizmu i skrajnej prawicy. Trzeba to powtórzyć głośno i wyraźnie: antyszczepionkowcy nie są już sieciowym folklorem, tylko poważnym zagrożeniem dla zdrowia, porządku i bezpieczeństwa publicznego.

Nad Wisłą na razie święcą triumfy. Również dlatego, że niesprawne, bierne polskie państwo nie podjęło dotychczas żadnych zdecydowanych działań. Niestety, to kolejna płaszczyzna życia publicznego, w której świat coraz szybciej nam ucieka. Gdy rząd wciąż się zastanawia, czy wprowadzić przymus szczepienia dla medyków, w innych krajach toczy się – poważna, merytoryczna i zaawansowana – debata o tym, czy antyszczepionkowców należy już uznać za kryminalistów.

Czytaj też: Delta rozlewa się po świecie. Komu grozi lockdown?

„Foliarze” niczym terroryści

Przykładów takich postaw nie trzeba szukać daleko. W marcu premier Rumunii Florin Citu porównał akcje ruchów antyszczepionkowych do organizacji terrorystycznych. Oskarżył je o prowadzenie systematycznej kampanii dezinformacyjnej przeciw rządowi i działanie na szkodę państwa. Jego zdaniem aktywność, która prowadzi do podważania władzy i zagraża bezpieczeństwu publicznemu, powinna być jednoznacznie zakwalifikowana jako terroryzm. Obywateli wezwał do słuchania specjalistów, podkreślając, że informacje kolportowane przez antyszczepionkowców nie mają żadnego oparcia w faktach.

Od słów do czynów, i to już kilka lat temu, w karaniu przeciwników szczepień przeszła Australia. W 2015 r. uchwalono tam ustawę o bezpieczeństwie biologicznym, pierwszy akt regulujący obowiązek szczepień. Na mocy tego i innych dokumentów niezaszczepienie dzieci przez rodziców na choćby jedną z kilkunastu chorób zakaźnych może skutkować utratą benefitów socjalnych.

Niezaszczepione dziecko nie może też zostać przyjęte do żłobka lub przedszkola, a złamanie tej zasady grozi grzywną nie tylko rodzicom, ale też dyrektorom placówek. Kara? Nawet 5 tys. dol. australijskich, czyli ponad 14 tys. zł. Recydywa lub szczególnie groźne zachowanie prowadzące do łamania tego prawa może antyszczepionkowego rodzica wysłać do więzienia na pięć lat lub zmusić do wpłacenia grzywny dziesięciokrotnie wyższej.

Czytaj też: Większa umieralność na deltę po szczepieniu? Fake news

Kara za dezinformację

Australijczycy ostrzej od Europy podchodzą też do kwestii szczepień wśród lekarzy i pracowników medycznych. O ile na Starym Kontynencie – w krajach, które ten obowiązek już wprowadziły – za odmowę przyjęcia preparatu grozi zawieszenie lub wstrzymanie wypłaty, o tyle na Antypodach prawo do wykonywania zawodu można stracić już za samą dezinformację.

AHRPA, tamtejszy regulator profesji medycznych, wydał w marcu tego roku komunikat niepozostawiający w tym zakresie wątpliwości: ktokolwiek z lekarzy czy pielęgniarek zostanie przyłapany na szerzeniu kłamstw i przekazywaniu nieprawdziwych informacji na temat szczepień, może pożegnać się z zawodem. Dotyczy to zresztą nie tylko dyplomowanych pracowników, ale też studentów szkół medycznych. Nie ma tu pola do negocjacji czy naginania faktów. Antyszczepionkowe teorie będą karane, a ich ruchy – eliminowane w zarodku.

Czytaj też: Delta rozlewa się po świecie. Komu znów grozi lockdown?

Pod ścisłą obserwacją służb

Włochy już w 2017 r. przyjęły program obowiązkowych szczepień dla dzieci do 16. roku życia na dziesięć wybranych chorób. Niekompletna książeczka szczepień oznacza zakaz wstępu do szkół i kary w wysokości 500 euro dla rodziców. Również w tym kraju władze o przygotowywanie ataku terrorystycznego oskarżyły dwóch mężczyzn, którzy w kwietniu obrzucili koktajlami Mołotowa tymczasowy punkt szczepień na covid-19 w Brescii. W Niemczech od kilku miesięcy organizacje antyszczepionkowe są pod obserwacją kontrwywiadu i służb specjalnych, niektóre z nich zostały wciągnięte na listę zagrożeń dla bezpieczeństwa wewnętrznego jeszcze w 2020 r.

Coraz więcej głosów w podobnym duchu słychać też w USA. Agencja Associated Press opublikowała niedawno reportaż o antyszczepionkowcach, w którym w roli eksperta wystąpił Clint Watts, specjalista ds. walki z terroryzmem, absolwent West Point, były żołnierz i pracownik FBI. Zwrócił uwagę, że zakwalifikowanie przeciwników szczepionek do grona terrorystów nie byłoby wbrew pozorom ani trudne, ani specjalnie szokujące. Podkreślił, że wiele z ich taktyk wyjętych jest żywo z podręcznika grup terrorystycznych – jak prowadzenie działań dezinformacyjnych inspirowanych z zagranicy. W Stanach Zjednoczonych przoduje w tym kanał Russia Today, zwłaszcza jego hiszpańskojęzyczna wersja, popularna wśród Amerykanów o latynoskich korzeniach. Według Wattsa szkodliwość takich grup jest bardzo zbliżona do rosyjskich propagandzistów czy al-Kaidy. Błędem jest więc stosowanie znacznie lżejszej polityki oporu wobec nich przez administrację publiczną.

Ruchy antyszczepionkowe są coraz częściej klasyfikowane jako nielegalne, stanowiące zagrożenie dla porządku publicznego. Debata o nich jest traktowana najzupełniej poważnie, tak jak zagrożenie, które stanowią. Niestety, w Polsce władza wciąż unika konfrontacji z nimi. Ta bierność zapewne szybko się nie skończy. A martwi o tyle, że możemy zapłacić za nią wszyscy.

Czytaj też: Nieuchronnie nadciąga czwarta fala epidemii

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną