Szpiegowi głowa pęka
Szpiegowi głowa pęka. Tajemnicze schorzenie amerykańskich dyplomatów
Zdrowy poziom podejrzliwości nie zaszkodzi w życiu szpiega. A nawet pomoże w bezpiecznym wykonywaniu zadań na obcym terenie. Ale z drugiej strony nadmiar podejrzliwości może prowadzić do paranoi. Wtedy staje się przyczyną chorób umysłu i ciała. Sprawia, że szpiedzy wracają z misji wypaleni, uzależnieni od alkoholu i nienadający się do służby. Kończą kariery, ucząc adeptów sztuki szpiegowskiej, będąc fizycznym świadectwem kosztów jej uprawiania. Gdzie jest więc granica między zdrową podejrzliwością i paranoją?
Amerykańscy dyplomaci padają od pewnego czasu ofiarą tajemniczych schorzeń. Relacje ofiar są spójne i powtarzalne. Zaczyna się od uczucia nacisku w tyle czaszki, pojawiają się jakieś dźwięki i skrobanie, przeciągłe gwizdy, wrażenie gorąca.
Pierwszymi ofiarami tego schorzenia byli dyplomaci USA z ambasady w Hawanie. Jej budynek powstał w latach 50. nad samym oceanem. Otaczają go niższe bloki, nieco podniszczone, z których łatwo obserwować okna placówki. Mieszkał tutaj tylko ambasador, reszta personelu wynajmowała lokale w okolicy.
Pewnego wieczora pracowniczka ambasady sprzątała po kolacji. Był ciepły marzec 2017 r. Mąż, również dyplomata, wyjechał chwilowo z Hawany. Ale kobieta czuła się bezpiecznie, jej domu strzegła kubańska policja. Pochylając się nad zlewem, poczuła nagle potworny uścisk w głowie, zabrakło jej oddechu i zatoczyła się, usiadła na podłodze.
Nie miała pojęcia, co się właśnie wydarzyło, ale przypomniała sobie zalecenia oficera bezpieczeństwa, żeby w przypadku takich symptomów odsunąć się od miejsca, w którym poczuła uderzenie. Przeszła więc do sypialni, spędziła noc, zwijając się z bólu. Później mówiła anonimowo „New Yorkerowi”, że zdumiała ją reakcja przełożonych, którym z oporem zameldowała o sprawie.