Niewiele tematów tak rozgrzewa jaźń. Gdy w 2017 r. Donald Trump rzucił, że migranci powodują rozboje w Szwecji, rosyjska ekipa telewizyjna natychmiast pojawiła się w Sztokholmie. Za pieniądze zrekrutowała młodocianych przybyszów i zainscenizowała zamieszki. Europejskie media wrzały. Nie było już wiadomo, czy migranci to zagrożenie, czy nie. Nie miało znaczenia, jak było naprawdę – każdy miał swoje informacje. Zdarzenie to przywołuje raport Parlamentu Europejskiego o dezinformacji na temat migracji i mniejszości w Unii Europejskiej. Alarmuje on, że w tych dziedzinach staliśmy się szczególnie podatni na manipulacje. Przetestujmy kilka powtarzanych w przestrzeni publicznej twierdzeń, by się nie dać zmanipulować.
1. Migrantów jest coraz więcej
I tak, i nie. Odkąd zbieramy statystyki w XX w., procentowy udział migrantów w populacji świata nie zmienia się istotnie – oscyluje w okolicach 3 proc. Przyrost ludzi w ruchu nie odbiega od ogólnego przyrostu naturalnego – nieco ponad 1 proc. Jako że jednak ludzkości przybywa, to i liczba migrantów rośnie w wartościach bezwzględnych.
Według świeżego ONZ-owskiego Światowego Raportu o Migracjach 281 mln ludzi opuściło kraj urodzenia w 2020 r., czyli 3,6 proc. populacji globu. W 1990 r. było ich prawie o połowę mniej, bo 152 mln. Ale znaczna większość decydujących się zmienić miejsce zamieszkania pozostaje w kraju ojczystym. W samych Chinach jest blisko 300 mln migrujących ze wsi do miast, czyli piąta część wszystkich Chińczyków – podobnie w Indiach. Żeby przekraczać granice, potrzeba szczególnych predyspozycji: silnej motywacji, zasobów, energii i kreatywności.
2. Biedni migrują do bogatych
Tylko w jednej trzeciej. Ciągle więcej ludzi przenosi się z jednego państwa globalnego południa do drugiego (37 proc.