Rosyjski powrót do Afryki jest namacalny. Pod hasłem nowej dekolonizacji Kreml rozszerza wpływy w Sahelu i okolicach. Chroni junty, sprzedaje broń i bez skrupułów buduje afrykańskie przyczółki.
W Sudanie Kreml planuje drugą – po Syrii – zagraniczną bazę rosyjskiej marynarki. Miejscowa junta grymasi i negocjuje, ale jeśli się zgodzi, wydzierżawiony Port Sudan, określany jako niewinne centrum logistyczne, pewnie zostanie przystosowany do obsługi łodzi podwodnych o napędzie atomowym. Niby nic nadzwyczajnego, w Dżibuti, to zaraz obok, cumują okręty innych mocarstw. Ale ambitna perspektywa stałej obecności nad Morzem Czerwonym – przez które przepływa 12 proc. światowego handlu – jest dowodem, że po wieloletniej przerwie wywołanej rozpadem Związku Radzieckiego rosyjskie imperium dołącza do wyścigu o wpływy na kontynencie.
Polityka
9.2022
(3352) z dnia 22.02.2022;
Świat;
s. 60
Oryginalny tytuł tekstu: "Operacja Przyjaciel"