Pierwsze tajemnicze zgony nastąpiły jeden po drugim w samym „gnieździe Gazpromu”. Tak nazywana jest wieś Leninskoje pod Sankt Petersburgiem. Do 1939 r. była to fińska osada w prowincji Wyborg. Od 2000 jest ulubionym prywatnym osiedlem najwyższego menedżmentu Gazpromu i jego spółek córek. Dom letniskowy ma tutaj m.in. Michaił, syn szefa firmy Aleksieja Millera.
Giną ludzie związani z Gazpromem
30 stycznia na swojej posesji został znaleziony martwy Leo Shulman, szef logistyki w Gazprom Invest, spółki córki gazowego giganta. Zanim powiesił się w łazience, miał sobie zadać wiele ciosów nożem. Śledczy znaleźli narzędzie i list niedaleko wanny, Shulman uskarżał się w nim na nieznośny ból w nodze, którą niedawno złamał. Policja podważa autentyczność pisma; jak ustalili dziennikarze „Nowej Gaziety”, funkcjonariusze wątpią, że miliardera nie było stać na drogie leki. Z ustaleń reporterów wynika ponadto, że pod koniec roku Służba Bezpieczeństwa Gazpromu prowadziła kontrolę w wydziale transportu swojej spółki z powodu zawyżania kosztów serwisu floty. Podejrzenia nie padają wprost na Shulmana, ale musiał wiedzieć o nadużyciach. Gazprom Invest w 2007 r. została wyodrębniona z firmy, by obsługiwać projekty inwestycyjne, w tym prace geologiczne, przebudowę infrastruktury, remonty, transport, podziemne magazyny itd.
25 lutego, tuż po rozpoczęciu „operacji specjalnej” Putina w Ukrainie, na tym samym luksusowym osiedlu znaleziono drugie ciało – znów dyrektora z Gazpromu. Zwłoki 61-letniego Aleksandra Tjulakowa odkryła w garażu jego kochanka. Według raportu policyjnego „odebrał sobie życie”, ale jak ustalili dziennikarze portalu Fontanka, przeddzień śmierci widziano go ciężko pobitego.