Odchodzą świadkowie historii: Leonid Krawczuk zmarł we wtorek w Kijowie. Pierwszy prezydent niepodległej Ukrainy, świadek rozpadu Związku Radzieckiego, człowiek, który się do tego walnie przyczynił – Krawczuk, wspólnie ze zmarłym zaledwie przed tygodniem Stanisławem Szuszkiewiczem, przewodniczącym Rady Najwyższej Białorusi, oraz prezydentem Rosji Borysem Jelcynem, podpisał w białowieskich Wiskulach dekret o rozwiązaniu ZSRR. Gdyby nie te decyzje i podpisy, nasza historia mogłaby dziś wyglądać zupełnie inaczej.
Zwolennik polsko-ukraińskiego pojednania
Krawczuk urodził się w 1934 r. na Wołyniu, we wsi Żytyń Wielki, w rodzinie ukraińskich chłopów. Wołyń leżał wówczas w granicach Polski – Krawczuk często podkreślał, że wczesne dzieciństwo spędził w Polsce, a jego ojciec służył w polskim wojsku. Jako dziecko był też świadkiem rzezi wołyńskiej. Uważał, że daje mu to szczególne prawo do zabierania głosu w kwestii stosunków ukraińsko-polskich. Był zwolennikiem zamknięcia tamtego tragicznego okresu dziejów i pozostawienia go historykom. Chciał patrzeć w przyszłość. Opowiadał się za pojednaniem i współpracą obu krajów.
Był jednym z sygnatariuszy – wraz z byłymi prezydentami Polski Aleksandrem Kwaśniewskim i Bronisławem Komorowskim oraz byłymi liderami Ukrainy Leonidem Kuczmą i Wiktorem Juszczenką – listu otwartego w sprawie wagi pojednania polsko-ukraińskiego, które wspólnie nazwano „wielkim osiągnięciem wolnej Polski i wolnej Ukrainy”, leżącym w „żywotnym interesie obu narodów”. Dokument podpisano w 2018 r., już po aneksji Krymu i rosyjskiej agresji w Donbasie.
Czytaj też: Ziemia niechciana. Czy w tej wojnie naprawdę chodzi o Donbas?
Od komunizmu do niepodległości Ukrainy
Krawczuk przeszedł typową dla swego pokolenia drogę awansu: ukończył studia na Uniwersytecie Kijowskim, potem w Akademii Nauk Społecznych przy KC KPZR. Czy był z przekonania komunistą? Wówczas zapewne tak, jak większość wychodźców ze wsi, z biednej rodziny (ojciec poległ w szeregach Armii Czerwonej na froncie wschodnim), którzy w komunizmie widzieli nadzieję na sprawiedliwszy świat. Ale w późniejszych latach chyba już w komunizm przestał wierzyć. A z pewnością przestał wierzyć w sens istnienia ZSRR. W końcu lat 50. był komunistycznym działaczem jak się patrzy. Partyjnym funkcjonariuszem, kierownikiem wydziału ds. propagandy komitetu partii w Czerniowcach. W latach 80. awansował do Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Ukrainy, był też deputowanym do Rady Najwyższej Ukraińskiej SRR, członkiem Biura Politycznego KC KPU, a wreszcie przewodniczącym Rady Najwyższej Ukraińskiej SRR i Rady Najwyższej Ukrainy. W sierpniu 1991 r. Ukraina ogłosiła niepodległość. Rząd Jana Krzysztofa Bieleckiego był pierwszym na świecie, który tę niepodległość uznał.
Ukraina chciała być niepodległym państwem, niezależnym od Moskwy, rządzonym z Kijowa. To był gorący okres, coraz silniejszy politycznie stawał się Ludowy Ruch Ukrainy na rzecz Przebudowy, jego pierwszy przewodniczący Iwan Dracz, poeta, prozaik i tłumacz, a potem Wiaczesław Czornowił wyrastali na ważnych działaczy opozycji. Widać było, że dawne układy radzieckie pękają w szwach.
Referendum niepodległościowe połączone z wyborami prezydenta zapowiedziano na 1 grudnia. Na placu Niepodległości w Kijowie studenci rozbili namioty, Majdan domagał się niepodległości i wolnych, demokratycznych wyborów. Krawczuk kandydował na prezydenta. Jego najpoważniejszym rywalem był Czornowił. W historycznym referendum ponad 90 proc. Ukraińców opowiedziało się za niepodległością.
Pierwszym prezydentem niepodległej Ukrainy został właśnie Krawczuk. To jemu w sierpniu 1992 r. ostatni prezydent Ukraińskiej Republiki Ludowej na emigracji Mykoła Pławiuk przekazał insygnia państwowe, uznając niepodległą Ukrainę za kontynuatorkę URL.
Czytaj też: Imperium znów atakuje. Co jest ostatecznym celem Putina?
Ważne podpisy Krawczuka
Ale wcześniej był 8 grudnia 1991 r. i Wiskule. Krawczuk, gdy podpisywał dokument o rozwiązaniu ZSRR, był już prezydentem niepodległej Ukrainy. Dobrze jednak wiedział, że istnieje zagrożenie ze strony Moskwy. Następne miesiące i lata nie były łatwe. Świat zachodni przestraszył się rozpadu ZSRR i nowych, niepodległych państw. W dodatku Ukraina miała broń jądrową, była trzecim mocarstwem atomowym. To Leonid Krawczuk w imieniu Ukrainy podpisał w grudniu 1994 r. akt zrzeczenia się broni nuklearnej, czyli Memorandum Budapeszteńskie, na mocy którego Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Rosja zobowiązały się respektować suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy, a Kijów – przekazać arsenał jądrowy Rosji i przystąpić do układu o nierozprzestrzenianiu broni tego rodzaju. Krawczuk podpisał także dekret o przejęciu Floty Czarnomorskiej, co stało się powodem sporu z Rosją, zakończonego dopiero za prezydentury Leonida Kuczmy w 1997 r.
Krawczuk nie został wybrany na drugą kadencję, przegrał w dogrywce z Kuczmą. Ale nadal był w polityce, wybierany do Rady Najwyższej. Trochę nie mógł sobie znaleźć miejsca na politycznej scenie, zmieniał ugrupowania i sympatie, w wyborach prezydenckich raz popierał Wiktora Janukowycza, innym razem Julię Tymoszenko. W 2020 r. stanął na czele delegacji ds. uregulowania konfliktu rosyjsko-ukraińskiego w Donbasie. Bo uważał, że musi walczyć o sprawę swego kraju.
Ukraina będzie walczyć do końca
Na 25-lecie niepodległości w rozmowie z dziennikarzem PAP Jarosławem Junką tak mówił o sukcesach Ukrainy: „Sukces jest jeden: mimo proroctw naszych »zawziętych przyjaciół« Ukraina od 25 lat istnieje i się rozwija. W czasach, gdy byłem prezydentem, dużo rozmawiałem z rosyjskimi politykami i żaden z nich nie wierzył, że niepodległa Ukraina przetrwa. O tym, że Ukraina jest sztucznym tworem, mówił prezydent Rosji Władimir Putin. Ukraina jest dziś jednak niepodległym państwem, które uznaje cały świat. Tak, istnieje zagrożenie: Rosja. Jest wojna w Donbasie i aneksja Krymu, ale Ukraina trzyma się i będzie żyła. Jeśli więc ktoś na Kremlu pomyśli o zajęciu Ukrainy, to będzie to początkiem całkowitego końca Rosji. Ukraina się nie podda i będzie walczyła do końca, a świat całkowicie odizoluje Rosję jako państwo niebezpieczne. Rosjanie o tym wiedzą. Nasz sukces to wsparcie ze strony Europy i europejski kurs. Musimy jeszcze wiele zrobić: przeprowadzić reformy, zwalczyć korupcję i przyjąć wiele dokumentów, ale zrealizujemy to krok za krokiem”.
Leonid Krawczuk przeszedł przed rokiem operację serca. Jego stan zdrowia pogarszał się. Agresja Rosji nie była dla niego zaskoczeniem. Ale z pewnością była wielkim dramatem, jak dla wszystkich patriotycznie myślących Ukraińców. Leonid Krawczuk był ukraińskim patriotą.