To było nieuniknione, covid-19 oficjalnie dotarł do Korei Północnej. Odizolowane od świata państwo dotąd twierdziło, że pandemia się go nie ima, ale właśnie podało informację o co najmniej jednej ofierze śmiertelnej zakażenia wariantem omikron koronawirusa SARS-CoV-2. Równocześnie państwowe media (innych tam nie ma) podały, że odizolowano 187 tys. osób m.in. z gorączką. W Pjongjangu wprowadzono lockdown, przypadki choroby stwierdzano także poza stolicą. Infekcja o „nieustalonym” podłożu, skutkująca wysoką gorączką, ma się szerzyć w całym kraju co najmniej od kwietnia. Dotychczas ok. 350 tys. osób skarżyło się na objawy mogące wskazywać na covid.
Korea Północna. W szpitalach brakuje wszystkiego
Korea Północna ma więc poważny problem. Epidemiolodzy znający sytuację na miejscu wskazują, że ani niewydolna służba zdrowia, ani społeczeństwo nie są dobrze przygotowane na stawienie czoła chorobie. W innych częściach świata szybko wzbierające fale covidu zalewały okresowo najsprawniejsze systemy ochrony zdrowia – w przypadku Korei Północnej nie ma za bardzo czego paraliżować. W szpitalach i przychodniach brakuje leków, sprzętu i jedzenia dla pacjentów, 25 mln obywateli będzie więc zdanych na siebie. Przy czym są chronicznie niedożywieni i nie mieli dotąd możliwości stykać się z koronawirusem, nie było sposobności, by mogli wykształcić odporność wynikającą z przejścia infekcji. Z woli władz nie są także zaszczepieni. Korea Północna nie chciała korzystać z oferowanych jej szczepionek, odpowiadała, by zarezerwowane dla niej dawki przekazać bardziej potrzebującym.
Wschód Azji to dziś globalne centrum pandemii: Korea Południowa, Japonia, Tajwan notują dziesiątki tysięcy nowych chorych dziennie, Chińska Republika Ludowa ok.