Przesłuchiwał mnie kapitan Putin
Były major KGB dla „Polityki”: Przesłuchiwał mnie kapitan Putin
JACEK ŻAKOWSKI: – Jak się pozbyć Putina?
SERGUEÏ JIRNOV: – Trudna sprawa.
Nawet taki dobrze wyszkolony i doświadczony szpieg KGB jak pan tego nie wie?
Były szpieg!
Więc?
Trzeba mieć człowieka w najbliższym otoczeniu. Bo nikogo nowego do siebie nie dopuści, a na wystąpienia publiczne wysyła raczej sobowtóry. Najlepiej skorumpować jednego z ochroniarzy. Patruszew, kolega Putina z KGB w Leningradzie, dziś szef Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, a wcześniej szef FSB, dobrze by się nadał, bo ma codzienny dostęp. Obecny szef FSB Aleksander Borstnikow, wcześniej również oficer KGB z Leningradu, też by się mógł sprawdzić. Inny znajomy z Leningradu, Siergiej Naryszkin, szef wywiadu zagranicznego, a wcześniej wicepremier, przewodniczący Dumy i szef administracji prezydenckiej, również by miał szansę. Każdy z nich ma różne powody, by usunąć Putina, i każdy umiałby to zrobić.
Czyli zabić?
Albo go usunąć politycznie. Gorbaczow, podobnie jak Chruszczow, stracił władzę i przeżył. Jelcyn też.
Bo się poddali bez walki, a Putin jest inny. Pan studiował z nim w Instytucie Czerwonej Flagi KGB…
Ale poznałem go wcześniej. Konkretnie w 1980 r., kiedy jako student MGIMO – czyli akademii spraw międzynarodowych przy MSZ ZSRR – pracowałem w infolinii dla obcokrajowców podczas olimpiady w Moskwie. Odebrałem wtedy telefon od jakiegoś Francuza, który rozmawiał ze mną przez bite dwie godziny. Moim szefom wydało się to podejrzane. Wezwali mnie do szefowej call center. W jej gabinecie siedział już jakiś mały człowiek w szarym garniturze…
Władimir Władimirowicz Putin…
Kapitan Putin.