O likwidacji szefa terrorystycznej organizacji islamistów odpowiedzialnej za atak na USA 11 września 2001 r. powiedział w poniedziałek wieczorem Joe Biden. W specjalnym wystąpieniu telewizyjnym prezydent poinformował, że al-Zawahiri został zabity na balkonie domu w Kabulu, gdzie mieszkał z żoną, córką i jej dziećmi. Rakietowy atak – zaznaczył Biden – nie spowodował żadnych ofiar cywilnych, ocalała także rodzina szefa Al-Kaidy.
Jak przekonywał prezydent, udana akcja potwierdza, że mimo wycofania wojsk USA z Afganistanu możliwe jest rozprawienie się z przebywającymi w tym kraju ugrupowaniami terrorystycznymi. „Obiecałem narodowi amerykańskiemu, że będziemy kontynuować skuteczne operacje antyterrorystyczne w Afganistanie i poza jego granicami. Właśnie to zrobiliśmy” – ogłosił z triumfem.
Czytaj też: CIA zlikwidowała szefa Al-Kaidy
Brawurowa akcja
Zabicie Al-Zawahiriego jest oczywiście ogromnym sukcesem sił zbrojnych i wywiadu USA, któremu udało się go namierzyć i zlikwidować – jeśli podane w poniedziałek informacje o szczegółach akcji się potwierdzą – bez tego, co Pentagon nazywa eufemistycznie „niezamierzonymi szkodami”, czyli ofiar cywilnych. Za głowę przywódcy Al-Kaidy wyznaczono nagrodę 25 mln dol., więc można się domyślać, że zmilitaryzowanym jednostkom CIA, które wykonały zadanie, pomógł ktoś w Kabulu, udzielając stosownych informacji. Można też podziwiać zadziwiającą precyzję użytej w ataku amerykańskiej broni, zdalnie kierowanych dronów, nie wiadomo na razie, skąd dokładnie wysłanych, bo w