Jednak i w nim widziałem polityka, który Zachód oceniał źle, a w słowiańszczyźnie naiwnie upatrywał dobroci i braterstwa. W tym wspomnieniu korzystam z przywileju wieku: zdarzyło mi się być statystą w filmie wielkiej przemiany ustrojowej. O faktach politycznych związanych z życiem Gorbaczowa już pisaliśmy. Ja mam do zreferowania trzy obrazki z Gorbaczowem, z którym zetknąłem się bezpośrednio.
Popis otwartości
Pierwszy dotyczy pierestrojki, czyli próby przebudowy absurdalnej i niewydolnej gospodarki tzw. socjalizmu – a więc jednego z głównych haseł Gorbaczowa. Gorbaczow wcale nie zamierzał owego socjalizmu przekreślać, lecz z uporem wierzył, że uda się go poprawić, by osiągnąć wydajność porównywalną z porządnym gospodarowaniem. Starałem się o wywiad z jakimś czołowym ekonomistą z nim związanym i wskazano mi dyrektora Instytutu Ekonomii Akademii Nauk ZSRR, no już lepiej nie można.
Pełen najgorszych obaw tam się udałem i nagle zaskoczenie: prof. Leonid Abałkin opisał gospodarkę Kraju Rad, jak byłby szczerym zwolennikiem rewolucyjnej zmiany ustroju. Podał przykłady niewiarygodnego marnotrawstwa sił i środków, nagradzania miernoty, lekceważenia wykształconych. Był absolutnie przekonany, że trwanie tzw. socjalizmu doprowadzi cały kraj do totalnego upadku. Dał popis „głasności”, otwartości, o której nawet w Polsce – najweselszym baraku w obozie socjalistycznym – się nie śniło. Nie wiedziałem, ilu Gorbaczow ma takich zwolenników i czy reprezentują siłę polityczną zdolną do owej pierestrojki, ale same te słowa robiły wrażenie.