Wreszcie malaria!
Wreszcie malaria! Nowa szczepionka to historyczne wydarzenie
To jedno z najbardziej kompromitujących zaniedbań wakcynologii: szczepionka na malarię. Myślano o niej już sto lat temu, w latach 40. zaczęły się badania kliniczne, i dopiero przed rokiem pojawiła się skuteczna szczepionka RTS,S, produkowana przez koncern farmaceutyczny GSK i przywitana przez Światową Organizację Zdrowia jako „historyczny moment”. A malaria to najczęstsza na świecie choroba zakaźna, atakująca głównie dzieci poniżej piątego roku życia, na którą w 2019 r. (ostatnie dane) zachorowało 229 mln osób, 94 proc. z nich w Afryce, a zmarło 409 tys. Na tę tropikalną chorobę pasożytniczą, wywoływaną przez jednokomórkowego pierwotniaka i przenoszoną przez komary Anopheles, narażonych jest miliard osób.
Przez lata istniała teoria, granicząca ze spiskową, że wielkie koncerny nie kwapiły się z inwestycjami, ponieważ chodzi o Afrykę i najuboższych. Inna sprawa, że stanowi niezwykle złożone wyzwanie. W walce z chorobą notuje się ostatnio spory postęp: skutek masowego stosowania siatek na łóżka, niszczenia siedlisk komarów i coraz wydajniejszych leków.
Teraz mamy moment równie historyczny: nowa tego typu szczepionka R21, opracowana w Uniwersytecie Oksfordzkim, jest tańsza, łatwiejsza w uzyskaniu i skuteczna w 70–80 proc., w porównaniu z 40 proc. w przypadku RTS,S. Wymaga trzech dawek w odstępach miesięcznych i dodatkowej po roku. Wyniki osiągnięte w Burkina Faso są bardzo obiecujące. Największy światowy producent szczepionek, Serum Institute of India, gotów jest wystartować w przyszłym roku z produkcją 100 mln dawek. Zdaniem prof. Adriana Hilla – współautora R21, a wcześniej szczepionki na covid AstraZeneca i 13 innych – cytowanego przez BBC, wszystko zależeć będzie od skuteczności akcji szczepień w Afryce. To wymaga stałych nakładów i miliardowych donacji, a czasy są takie, kiedy wszyscy szukają oszczędności w budżetach.