Gigaproblem z mikroczipem
Gigaproblem z mikroczipami. Mogą wykończyć Putina. Cały świat o nie walczy
To mikroczipy wykończą Władimira Putina, twierdzi serwis Politico. Odciętej sankcjami Rosji brakuje zaawansowanych układów elektronicznych, które decydują o skuteczności uzbrojenia. Armia rosyjska przejada zapasy pocisków, z musu walczy prymitywnymi zamiennikami z Iranu i rakietami produkowanymi w ZSRR jeszcze w latach 60., nie dostaje nowych.
Elementy potrzebne w czołgach, dronach itd. – wcześniej sprowadzane – Rosjanie starają się teraz szmuglować do kraju kanałami wykorzystywanymi w czasach zimnej wojny. Albo zastępują cywilną prowizorką – wyciągają je z zabawek i zmywarek, a być może również ze szwedzkich fotoradarów, które zaskakująco często padają ostatnio łupem złodziei.
Przed wojną Rosja próbowała usamodzielnić się od importu półprzewodników, kondensatorów, złączy, izolatorów i innych komponentów, jednak nie podołała. Nie ma tu zaskoczenia – w tej branży, zwłaszcza na najwyższym poziomie technologicznego wtajemniczenia, jeszcze nikomu nie udała się sztuka osiągnięcia samowystarczalności.
Budowane na bazie półprzewodników procesory i układy pamięci, włożone do urządzeń, pozwalają im liczyć, przechowywać dane, wyświetlać grafikę albo nawiązywać łączność. Z jakiegoś powodu mikroczipy są nawet w szczoteczkach do zębów i tosterach. Bez nich ludzkość nie wróci na Księżyc, nie poleci na Marsa, nie obejrzy ulubionego serialu w internecie. Bez nich nie byłoby też samego internetu, komputerów, współczesnych telefonów, zdjęć publikowanych w mediach społecznościowych.
W 2020 r. wyprodukowano ich 932 mld sztuk. Cała branża ma przychody na poziomie 500 mld dol. i całkiem niezłe perspektywy. Dwa lata temu globalna produkcja wzrosła o 8 proc., rok temu o kolejne 12. Ale potrzebujemy coraz większej mocy obliczeniowej i lepszej transmisji.