Świat

Cień zawisł nad Macronem. „Macki ośmiornicy” oplatają francuskie instytucje

Emmanuel Macron Emmanuel Macron Pool / Reuters / Forum
Kłopoty agencji McKinsey uderzają w Emmanuela Macrona. Czy podzieli los swoich poprzedników? Nauczka z Francji płynie w zasadzie dla całej Europy, w tym Polski.

Emmanuel Macron po raz pierwszy ma na karku śledztwo w sprawie nieprawidłowości. Chodzi o jego związki z globalną firmą doradztwa strategicznego McKinsey&Company, która wspiera jego administrację w rozwiązywaniu problemów, poczynając od planu podawania szczepionek na covid-19, na symulacji „ewolucji zawodu nauczyciela” kończąc. Łącznie od stycznia 2018 do marca 2022 r. francuski podatnik zapłacił za ekspertyzy 2,4 mld euro, z czego ponad 1 mld tylko w 2021 r.

Macki francuskiej ośmiornicy

Do tych wątpliwości należy dodać pytania o udział pracowników McKinseya w pracach sztabu Macrona w 2017 i 2022 r., który „Politico” uprzejmie nazwał „underbilled”, czyli „niedoszacowanym”. Istnieje zatem podejrzenie, że część analityków pracowała dla Macrona nieodpłatnie czy raczej za pieniądze firmy, co byłoby sprzeczne z francuskim prawem wyborczym. Dodatkowe kłopoty McKinsey sprowadził sobie na głowę sam – jego przedstawiciele zeznali przed komisją senacką, że firma płaci podatki we Francji, jednak nikomu nie udało się uzyskać potwierdzenia ze strony ministerstwa finansów czy skarbówki.

Ustalenia pochodzą z najwyższego szczebla. Senacką komisję śledczą ws. rosnącego wpływu firm doradczych na polityki publiczne powołano w listopadzie zeszłego roku, a w marcu br. przedstawiła raport. W toku 40 przesłuchań pod przysięgą zeznało 47 osób, komisja rozesłała ponad 130 zapytań i przeanalizowała 7,3 tys. dokumentów. Obraz, który wyłonił się z tych analiz, komisja bez wahania nazwała „mackami ośmiornicy”, jakimi doradcy mieliby opleść francuskie instytucje publiczne.

W związku z tym, że komisje senackie mogą prowadzić przesłuchania w podobnym trybie co sąd, tj. pod przysięgą, w kilka dni po prezentacji raportu komisja złożyła też zawiadomienie o podejrzeniu krzywoprzysięstwa ze strony wysłanników McKinseya w sprawie płacenia podatków na terenie Francji. Jeszcze w styczniu rząd Jeana Castexa (ostatni za poprzedniej kadencji Macrona) wydał okólnik zalecający resortom zmniejszenie zleceń dla zewnętrznych konsultantów o 15 proc. Według senatorów z komisji to zaledwie kosmetyczne zagranie.

Czytaj też: Gorzkie zwycięstwo Macrona. Marnie to wygląda

Minister Macrona ostrzegał

Sprawa ewidentnie dzieli obóz władzy. O ile większość stronnictwa nie widzi problemu, o tyle Bruno Le Maire, minister gospodarki i finansów od początku rządów Macrona, w telewizji France 3 przyznał, że dochodziło do „dryfowania”: „Bez wątpienia za bardzo przyjęliśmy zwyczaj, by mówić sobie: »administracja nie da sobie z tym rady, trzeba szukać pomocy na zewnątrz«”. Le Maire uważa też, że w kampaniach mogło dochodzić do nadużyć „zarówno ze strony rządu, jak i poprzedników” (co mogło odnosić się do wsparcia agencji McKinsey w tworzeniu osobistej partii Macrona En Marche! przed wyborami w 2017 r.).

Według gazety „Le Parisien” w październiku prokuratura otworzyła dwa równoległe śledztwa dotyczące prezydenta – jedno z nich dotyczy przyznawania kontraktów McKinseyowi, drugie nierównych warunków dostępu do przetargów na zamówienia publiczne. Należy się spodziewać, że oba postępowania potrwają kilka lat i raczej nie doprowadzą do skandali przed końcem kadencji.

Problem polega nie tylko na potencjalnej korupcji. Nadmierny wpływ kancelarii doradczych ściśle związanych ze środowiskiem biznesowym i systemem finansów „odpolitycznia” funkcjonowanie instytucji publicznych, to znaczy wprowadza logikę biznesu i rynków do obszaru, w którym logika zysku nie powinna się stosować. Komisja senacka, złożona głównie z przedstawicieli skrajnie lewicowego skrzydła (grupa CRCE – Komuniści, Republikanie, Obywatele i Ekolodzy), ujęła to w typowy dla siebie kwiecisty sposób: „Prace komisji śledczej ujawniły zjawiska porównywalne do macek ośmiornicy. Firmy doradcze wkraczają w sam rdzeń prac nad politykami publicznymi, co każe zadać dwa podstawowe pytania: o naszą wizję państwa i jego suwerenności w stosunku do rzeczonych prywatnych firm, a z drugiej strony o dobre zarządzanie daninami publicznymi”.

Czytaj też: Francuzom mija pierwsze zauroczenie Macronem

Nauczka dla Francji i Polski

Stanowisko Brunona Le Maire’a, jednego z zaufanych ministrów Macrona (chyba jedynego, który utrzymał się na urzędzie przez cały czas jego rządów), pokazuje, że nie tylko opcje skrajne, ale i establishment rozumieją, że wiatr się zmienia. Logika biznesu w polityce nie sprawdza się. Macroniści doprowadzili do przeregulowania życia publicznego i gospodarki, a proponowane przez nich rozwiązania kryzysów okazywały się tymczasowe i niezbyt skuteczne. Gniew, jaki wzbudziło mikrozarządzanie gospodarką (np. podwyższenie akcyzy na paliwo, przez które na ulice wyległy tzw. żółte kamizelki), dziś służy jako pożywka dla nacjonalistów i przeciwników globalizacji. Odcięcie się od McKinseya i innych kancelarii tego typu może być sygnałem, że centryści przeprowadzili pożądane zmiany. I, by złośliwie zacytować Le Maire’a, wreszcie uwierzyli, że poradzą sobie z rządzeniem sami, słuchając obywateli.

Nauczka z Francji płynie w zasadzie dla całej Europy, w tym Polski. Skończyły się czasy robienia polityki za kulisami, pod pretekstem, że to „za trudne” dla zwykłego człowieka. Próby wygrania wyborów bez nastawienia na dialog z obywatelami, lecz z gotowymi projektami ustaw w ręku, które Francuzi mają przyjąć bez zbędnych pytań, są skazane na porażkę.

Stronnictwo Macrona jest dziś w mniejszości, a rząd Borne rządzi dekretami, utrzymując się tylko dzięki temu, że opozycja jest nazbyt spolaryzowana, by współpracować przy wysadzaniu go z siodła. To na dłuższą metę trudne do utrzymania – rzecz w tym, by oddalić widmo faszyzującego populizmu spod znaku Marine Le Pen. Albo więcej demokracji, albo autorytaryzm z potencjałem rozsadzenia Unii Europejskiej od środka – ten dylemat dotyczy dziś nie tylko Francuzów.

Czytaj też: Cherchez la femme. Teraz Francuzki chcą władzy

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną