Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

„Czarny czwartek” we Francji: 2 mln protestujących. Macron nie zamierza odpuścić

Francja. Protesty przeciwko reformie emerytalnej Macrona Francja. Protesty przeciwko reformie emerytalnej Macrona Estelle Ruiz / Hans Lucas Agency / Forum / Forum
Związki zawodowe we Francji szykują się na długi marsz, a kraj może nawet czekać powtórka z protestów przeciwko podobnej reformie zaproponowanej przez Macrona pod koniec 2019 r.

Związki zawodowe twierdzą, że w czwartkowych strajkach w całej Francji wzięło udział aż 2 mln pracowników, w tym 400 tys. w samej stolicy. Według resortu spraw wewnętrznych są to liczby mocno zawyżone, jednak nawet taka frekwencja robi wrażenie – 1,1 mln w kraju i 80 tys. w Paryżu. Tymczasem Emmanuel Macron, który „czarny czwartek” spędził z wizytą w Barcelonie, zapowiedział stamtąd, że nie wycofa projektu reform, ponieważ Francuzi już się w tej sprawie wypowiedzieli, wybierając go w zeszłym roku na drugą kadencję.

Francja. Związki szykują się na długi marsz

Stawką jest podniesienie wieku emerytalnego o dwa lata i przyspieszenie reformy, ale także przekształcenie i ujednolicenie obecnego reżimu, na który składa się, jak czytamy na rządowych stronach, „nie mniej niż 37 systemów emerytalnych, w tym 15 systemów specjalnych”. Podobnie jak podniesienie wieku emerytalnego likwidacja części przywilejów pracowników takich branż jak koleje, służby mundurowe czy energetyka traktowana jest przez Francuzów jak zerwanie republikańskiej umowy społecznej, w myśl której wczesna i sowita emerytura ma rekompensować niewdzięczną pracę w trudnych warunkach.

Jeszcze kilka tygodni temu członkowie rządu wyrażali nadzieję, że Francuzi nie będą chcieli protestować i pogodzą się z koniecznością reform. Dziś wiadomo, że związki zawodowe szykują się na długi marsz, a kraj może nawet czekać powtórka z protestów przeciwko podobnej reformie zaproponowanej przez Macrona pod koniec 2019 r. Francja została sparaliżowana na kilka miesięcy, stanęły pociągi, transport publiczny i szkoły, a kres demonstracjom położył dopiero wybuch pandemii i wycofanie projektu wobec nadzwyczajnych okoliczności.

Reklama