Zawracanie czołgiem
Niemieckie zawracanie czołgiem. Rok temu ich wizja historii i polityki się zawaliła
Po wielu tygodniach wahania Niemcy w końcu przekażą Ukrainie czołgi Leopard. Na razie 14 sztuk, ale mają być kolejne, może nawet kilkadziesiąt – gdy uda się je doprowadzić do stanu używalności. Ukraina dostanie upragnione uzbrojenie, w sam raz do obrony przed spodziewaną ofensywą rosyjską. A Niemcy i Europa uzyskały gwarancje – większe niż w ramach NATO – że w razie eskalacji wojny Amerykanie ich nie opuszczą. A więc sukces Olafa Scholza?
Nie bardzo. Pozostał niesmak wywołany niemieckim hamletyzowaniem i presją, pod jaką niemiecki kanclerz postawił Waszyngton, by ten wysłał także swoje czołgi. Wiarygodność Niemiec ucierpiała i trudno będzie ją odbudować. A przecież prawie rok temu, trzy dni po agresji Rosji, Scholz zapowiedział Zeitenwende, punkt zwrotny w niemieckiej polityce zagranicznej. Czy zwrot w sprawie dostaw Leopardów dla Ukrainy to właśnie późne spełnienie tej obietnicy? A może wręcz przeciwnie – czołgowa epopeja świadczy o tym, jak zagubione są dziś Niemcy?
24 lutego 2022 r. w gwałtowny sposób zakończył złotą dla Niemiec epokę. Doszło nie tylko do załamania się partnerstwa energetycznego z Rosją, ale również do geopolitycznego tąpnięcia, które wymusza redefinicję roli Niemiec w Europie.
Tu trzeba na chwilę wrócić do 1989 r. To był dla Niemiec kluczowy moment nie tylko z powodu zjednoczenia. „Doświadczenie 1989 r. – pisał kilka lat temu w głośnym eseju na łamach „The Washington Quarterly” Thomas Bagger, obecny ambasador Niemiec w Polsce – ukształtowało niemiecką percepcję świata”. Niemcy bardziej niż inne kraje wzięły sobie do serca tezę Francisa Fukuyamy o końcu historii i dzięki temu mogły się poczuć – po raz pierwszy w XX w. – po właściwej stronie dziejów.