Zachód jest dla Rosji nieprzyjacielem, a to gorzej niż wróg – odpowiedziała rzeczniczka rosyjskiej dyplomacji Maria Zacharowa na wczorajsze wystąpienie w Warszawie prezydenta USA. Joe Biden zwrócił się w nim bezpośrednio do Rosjan, zapewniając, że Stany Zjednoczone i Europa nie dążą do przejęcia kontroli nad Rosją ani do jej zniszczenia. Nie planują ataku. A „miliony [Rosjan], którzy chcą żyć w pokoju ze swoimi sąsiadami, nie są naszymi wrogami” – mówił amerykański przywódca.
Rosjanie wierzą Władimirowi Putinowi, który we wczorajszym orędziu jasno stwierdził, że to Zachód wywołał wojnę, a Rosjanie użyli i użyją siły, by ją powstrzymać. Rosjanie gotowi są walczyć dalej, ale nie ma pewności, czy ich „senior”, czyli Chiny, także. W czasie, gdy Putin wygłaszał swoją przemowę, w Moskwie przebywał już Wang Yi, główny dyplomata Chin, w zeszłym miesiącu mianowany doradcą ds. zagranicznych chińskiego przywódcy Xi Jinpinga.
Potężna Rosja nie jest w interesie Chin
Wang Yi przyjechał do stolicy Rosji oficjalnie w ramach przygotowań do szczytu przywódców obu państw, które planowane jest na wiosnę tego roku. W rzeczywistości przybył w sprawie chińskiego planu pokojowego dla Rosji i Ukrainy. We wtorek rozmawiał o tym z sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Rosji i byłym szefem FSB Nikołajem Patruszewem. To szara eminencja rosyjskich służb, twardogłowy „czekista” i człowiek, który przekonał Putina do antyzachodniego kursu.