Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

367. dzień wojny. Czas gra na naszą niekorzyść. Co może pójść źle z ukraińską ofensywą?

Ukraiński żołnierz przemierza czołgiem puste ulice Wuhłedaru, 22 lutego 2023 r. Ukraiński żołnierz przemierza czołgiem puste ulice Wuhłedaru, 22 lutego 2023 r. Stringer / Reuters / Forum
Ten rok będzie decydujący. Albo Ukraina odniesie znaczące zwycięstwo, albo może liczyć się z ograniczeniem zachodniej pomocy wojskowej i naciskiem na podjęcie negocjacji. A to byłaby tragedia, i to nie tylko dla Ukrainy.

24 lutego, w rocznicę wybuchu wojny w Ukrainie – tak jak to przewidywaliśmy – Rosjanie nie byli zdolni do podjęcia działań groźnych dla Ukrainy. Nie ruszyła wielka ofensywa, o której mówiły media. Nic nie zakłóciło planu dnia prezydenta Zełenskiego, jego rocznicowego przemówienia, odznaczenia żołnierzy, dużej konferencji prasowej.

Niestety, Rosja jest daleka od tego, żeby odpuścić. Ewidentnie rozpoczęła okopową wojnę na wyniszczenie, na zmęczenie Ukrainy i Zachodu, licząc, że społeczeństwa zaczną naciskać na własne rządy, by te wymusiły negocjacje pokojowe. Przeciętnego człowieka nie interesuje, co się dzieje na świecie, nie zdaje sobie sprawy, że i jemu samemu za kilka, najdalej kilkanaście lat grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Stawia pytania o sens pomocy Ukrainie. Tymczasem Rosja rozpoczęła realizację swoich imperialnych planów i niemal dokładnie powtarza się sytuacja sprzed II wojny światowej, kiedy to Niemcy niepostrzeżenie włączali w swoje granice różne terytoria, ale jakoś nikt nie przywiązywał do tego wagi. Ci, którzy kwestionują sens pomocy Ukrainie, to często ci sami ludzie, którzy są święcie oburzeni na Francuzów, że swego czasu nie chcieli umierać za Gdańsk…

Francuzi dostali nauczkę. Niespełna rok później sami zostali rozjechani przez Wehrmacht. Politycy wyciągają lekcje z historii, większość niewiele wyciąga z niej dla siebie.

Reklama