Pierwsza porażka Zachodu
Pierwsza porażka Zachodu. Ten wyciek może kosztować życie ukraińskich żołnierzy
Ten wyciek tajnych dokumentów może kosztować życie ukraińskich żołnierzy, utrudnić planowane operacje i mocno obniża zaufanie sojuszników do USA. System zachodniego wsparcia Ukrainy potknął się o przeszkodę, z której istnienia mógł sobie zdawać sprawę. Milion Amerykanów, jeden na trzystu obywateli, ma poświadczenie dostępu do tajnych dokumentów różnej rangi. Urzędnicza machina nie jest w stanie sprawdzać respektowania procedur, a te nie wytrzymały nieodpowiedzialności i lekkomyślności – o ile tylko one stały za wyciekiem. Setki stron dokumentów na temat wojny w Ukrainie i roli w niej amerykańskich sojuszników wpadły w rosyjskie ręce tylko dlatego, że pewien młody człowiek chciał zrobić wrażenie na kolegach. A konkretnie 21-letni Jack Teixeira, żołnierz gwardii narodowej sił powietrznych stanu Massachusetts w stopniu starszego lotnika, odpowiedniku polskiego kaprala. Jego nazwisko przejdzie do historii obok okrytych złą sławą Edwarda Snowdena i Bradleya Manninga (później zmienił płeć i imię na Chelsea), których motywacje były inne, ale miejsce w obiegu dokumentów podobnie niskie. W odróżnieniu od nich Teixeira nie był „merytorycznym” człowiekiem służb, a technikiem od sieci komputerowej. Do wojska wstąpił po technikum, niecałe dwa lata temu, jak kazała rodzinna tradycja. Zamiłowanie do komputerów zaprowadziło go do sekcji wsparcia technicznego w 102. skrzydle wywiadowczym w Otis. Jednostka „dostarcza precyzyjnego wywiadu oraz wsparcia dowodzenia i kierowania dzięki wyszkolonym i doświadczonym lotnikom na potrzeby ekspedycyjnych misji wsparcia bojowego i bezpieczeństwa wewnętrznego”. W praktyce chodzi o zwiadowcze loty dronów i samolotów rozpoznawczych.
Jack miał dostęp do tajnej sieci i najwyższe poświadczenia bezpieczeństwa, dające mu wgląd w materiały wojska i 17 służb wywiadowczych USA.