Zatoka Ogórków Morskich
Zatoka Ogórków Morskich. Chiny mają pomysł na Władywostok
Władywostok, wciąż jeszcze leżący w Rosji, zaczyna służyć Chinom. Wykorzystują go do „transgranicznego handlu wewnętrznego”, czyli bezcłowego przewozu towarów między własnymi prowincjami, tyle że z wykorzystaniem rosyjskiego terytorium. Chińskie plany gospodarcze przewidują rozkwit regionów z północnego wschodu, ale hamulcem rozwoju silnie uprzemysłowionych Heilongjiangu i Jilinu są trudności komunikacyjne, przede wszystkim brak dostępu do portów pełnomorskich, tymczasem z Władywostoku do granic obu prowincji jest raptem kilkadziesiąt kilometrów. Użyczenie nabrzeży wygląda więc praktycznie, tym bardziej że przez lata – i bez większych sukcesów – Rosja starała się wabić inwestorów na swój Daleki Wschód. Przy czym unikała współpracy z Chińczykami, ale teraz, wobec sankcyjnych trudności po najechaniu Ukrainy, nie może wybrzydzać.
Haishenwai, bo tak Władywostok nazywa się po mandaryńsku, co oznacza Zatokę Ogórków Morskich, wprzęgnięto do chińskiej gospodarki po 163 latach przerwy. W XIX w. Rosja wspólnie z kilkoma państwami zachodnimi brutalnie wykorzystała słabości Chin i odebrała im 910 tys. km kw. Pamięć o nierównych traktatach i utraconych kresach jest wciąż żywa w Chinach i często powraca. W przypadku Haishenwai bardziej patriotycznie nastawieni obywatele i komentatorzy przebąkują wręcz o konieczności odzyskania miasta i jego przepastnych okolic, tak jak udało się wymóc na Portugalii i Wielkiej Brytanii zwrot Makau i Hongkongu. Tamte metropolie odbijano na raty, a w drzwiach Haishenwai chińska stopa już przecież tkwi.
Na początku roku ministerstwo zasobów naturalnych wydało instrukcję dla kartografów, by chińskie nazwy stosować do miejsc w Rosji. Sachalin ma być zaznaczany jako Kuedao, Błagowiszczeńsk – Hailanpao, Chabarowsk – Boli, Ussurijsk – Shuangchenzi.