Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Pomarańczowe niebo i fatalne powietrze. Kanadyjskie pożary straszą nowojorczyków

Powodem kilkunastogodzinnej klimatycznej apokalipsy w Nowym Jorku są pożary lasów w Kanadzie. Powodem kilkunastogodzinnej klimatycznej apokalipsy w Nowym Jorku są pożary lasów w Kanadzie. Forum
Reuters wylicza, że jeśli tempo pożarów się utrzyma, dla Kanady będzie to najgorszy sezon ognia w historii.

Mniej więcej koło południa polskiego czasu we wtorek niebo nad Nowym Jorkiem zaczęło przybierać kolor pomarańczowy, który intensywniał z każdą godziną, aż wreszcie całkowicie zdominował krajobraz. Unoszący się w powietrzu pył natychmiast przepędził ludzi z ulic – do metra i zamkniętych lokali. Miasto, które nigdy nie śpi, momentalnie w środku dnia jakby cofnęło się do czasów pandemii koronawirusa. Puste ulice, nieliczni przechodnie gorączkowo szukający masek z filtrem, w skrzynkach mailowych informacje od pracodawców, by pracować jednak z domu, jeśli to możliwe. Przede wszystkim z powodu katastrofalnej jakości powietrza. W środę miasto miało najbardziej zanieczyszczone powietrze spośród wszystkich dużych miast na planecie.

Najgorszy sezon w historii

Powodem tej kilkunastogodzinnej klimatycznej apokalipsy w Nowym Jorku są pożary lasów w Kanadzie. We wschodnich częściach kraju nie są one niczym nowym, aczkolwiek, jak donosi Reuters, w tym roku są znacznie bardziej problematyczne. Po pierwsze, pojawiły się dużo wcześniej niż w poprzednich latach. Dawniej ich szczyt przypadał na późny czerwiec i lipiec, teraz zaczęły się już na początku maja i coraz bardziej wymykają się spod kontroli. Spłonęło już ponad 3,3 mln ha, czyli obszar równy jednej dziesiątej terytorium Polski. Według wyliczeń kanadyjskiej narodowej agencji meteorologicznej to aż 13 razy więcej niż wynosi średnia powierzchnia spalonych obszarów w analogicznym okresie przez ostatnie 10 lat. Reuters wylicza, że jeśli tempo pożarów się utrzyma, dla Kanady będzie to najgorszy sezon ognia w historii.

I sporo wskazuje na to, że tak właśnie będzie. Prognozy sugerują, że w Nowej Szkocji, najdalej na wschód wysuniętej części Kanady, temperatury w najbliższych miesiącach będą nieco wyższe niż w poprzednich. Doprowadziło to do masowej ewakuacji, a swoje miejsca zamieszkania musiało opuścić już ponad 120 tys. osób. Pojedyncze ogniska liczy się już w setkach, w samym stanie Ontario wybuchło 160 pożarów. Pył unoszący się z Kanady jest przenoszony przez wiatr głównie na południe i zachód, mapy przygotowane przez amerykańską Narodową Agencję Oceaniczną i Atmosferyczną pokazują, że dotarł nawet nad oddaloną o blisko 3 tys. km Florydę.

Najgorzej, oprócz samej Kanady, jest jednak w miastach amerykańskiego wschodniego wybrzeża. Federalna Agencja Ochrony Środowiska (EPA) określa w tej chwili jakość powietrza jako „bardzo niezdrową” dla Waszyngtonu i Nowego Jorku. W Filadelfii jest już ona „niebezpieczna”, w Bostonie i Chicago najwyżej „średnia”. W jednostkach AQI poziom zdrowego powietrza kończy się, gdy wskaźnik przekracza granicę 50. W Nowym Jorku od dwóch dni waha się pomiędzy 180 a 220, w niektórych mniejszych miastach dochodzi nawet do 250, czyli do poziomu pięciokrotnie przekraczającego normy dopuszczalne dla swobodnego przebywania ludzi poza domem. Kryzys według modeli synoptycznych potrwa jeszcze co najmniej dwa dni, choć mapy pokazują, że dym zaczyna powoli przenosić się nad Atlantyk. Nie ma jednak wątpliwości, że mamy do czynienia ze zjawiskiem podobnym do tego obserwowanego od kilku lat w Brazylii w lipcu i sierpniu. W 2019 r. pożary Amazonii wywołały podobną pomarańczową łunę nad oddalonym o 1,5 tys. km od lasów tropikalnych Sao Paulo, największej metropolii na kontynencie amerykańskim, również położonej nad Atlantykiem.

Pożary będą się nasilać

Pożary natychmiast przeniknęły do debaty politycznej. Przedstawiciele lewicowej Nowej Partii Demokratycznej zaapelowali o narodową dyskusję na temat strategii zwalczania pożarów w Kanadzie. Kraj nie rozwiązuje takich problemów na szczeblu federalnym, dotychczas była to głównie kompetencja poszczególnych prowincji, które w przypadku większych fal ognia musiały same koordynować działania pożarnicze i wymieniać się zasobami. Już teraz kanadyjskie lasy gaszą zresztą strażacy z Australii, Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii oraz oczywiście zastępy amerykańskie.

Lewica domaga się od premiera Justina Trudeau zwiększenia roli rządu w całym procesie, sugerując, że problem będzie się tylko nasilał i dawno przestał być zadaniem dla władz lokalnych. Trudeau sam próbuje zbudować międzynarodową sieć wsparcia, rozmawiał już o pożarach telefonicznie z Joe Bidenem, dziękując za wsparcie strony amerykańskiej i zapewniając, że już niedługo uda się pożarowy kryzys opanować. Z drugiej jednak strony pojawiają się głosy, że centralizacja pożarnictwa mogłaby uruchomić efekt domina w kanadyjskiej debacie ustrojowej i przyczynić się do przeniesienia kolejnych kompetencji na poziom federalny, co dla tamtejszej prawicy jest oczywiście zamachem na wolność prowincji i tradycję polityczną kraju.

Pożary będą się nasilać z roku na rok, bo podnoszą się temperatury powietrza na planecie, rozregulowały się też cykle opadów. A to ma swoje konsekwencje, już doskonale widoczne dla zdrowia publicznego. David Wallace-Wells, jeden z najlepszych dziennikarzy klimatycznych w Stanach Zjednoczonych, wyliczył, że co roku zanieczyszczenie powietrza powoduje aż do 10 mln przedwczesnych zgonów na całym świecie. Wbrew popularnej opinii bardzo wiele z nich ma miejsce w krajach rozwiniętych, w tym właśnie w Ameryce. Dodaje też, że coraz powszechniejszym zjawiskiem jest przemieszczanie się zanieczyszczeń powietrza wywołanych pożarami – aż 60 proc. z nich dotyka w USA mieszkańców innych stanów niż te, w których płoną lasy. Pożary nie dotyczą już tylko Kalifornii, gdzie zawsze było ich dużo, ale też Oregonu czy stanu Waszyngton, a ich skutki praktycznie całych Stanów. Przybywa osób hospitalizowanych z powodu chorób górnych dróg oddechowych, nie mówiąc o kosztach ewakuacji, zniszczonej infrastruktury i przede wszystkim ofiarach śmiertelnych.

Potrzeba większych zmian

Obecna administracja prezydencka w USA mocno inwestuje w zieloną transformację, nawet za cenę gospodarczego protekcjonizmu i sporów handlowo-dyplomatycznych z Europą. Pozostaje jednak pytanie, na ile te działania będą skuteczne w całym pejzażu walki z katastrofą klimatyczną, bo jak widać na przykładzie pożarów lasów, ten wysiłek nierzadko przypomina próbę pływania po morzu w statku z kilkoma dziurami. Załatanie jednej powoduje chwilową poprawę sytuacji, ale tylko do momentu, gdy nie pojawi się kolejna.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną