Dziurawy kordon
AfD przekracza czerwoną linię. Skrajna prawica w Niemczech się umacnia
Stephan Kramer już podjął decyzję. W dniu, w którym Alternatywa dla Niemiec (AfD) wejdzie do federalnego rządu, z całą rodziną wyemigruje z Niemiec. A ten dzień być może się zbliża. Rosnące od dłuższego czasu notowania tej skrajnie prawicowej partii (dziś to już blisko 20 proc. poparcia i drugie miejsce w kraju, po CDU) potwierdzają jedynie zdaniem Kramera, że AfD jest parlamentarnym ramieniem spisku zmierzającego do obalenia demokratycznego porządku Niemiec.
Jeśli miałby się spełnić czarny scenariusz z AfD w rządzie federalnym, 55-letni Stephan Kramer z pewnością dotrzyma słowa. Jak mało kto wie, co mówi: jest szefem Urzędu Ochrony Konstytucji w Turyngii, landowego kontrwywiadu, od lat obserwującego i analizującego płynące ze strony AfD zagrożenia dla demokratycznego porządku Niemiec.
Niedawny sukces tej partii w powiecie Sonneberg w południowej Turyngii, w byłej NRD, gdzie pokonała koalicję wszystkich partii demokratycznych, nie jest bowiem ani tzw. wypadkiem przy pracy, ani tym bardziej efektem typowego lokalnego protestu wyborców. W kampanii wyborczej AfD nie zajmowała się bowiem ani kłopotami ze ścieżkami rowerowymi, remontami wodociągów czy brakiem miejsc w żłobkach.
Na celownik wzięła obecną trójkolorową koalicję rządową w Berlinie (socjaldemokraci, Zieloni, liberałowie) i najbardziej palące problemy niemieckiej polityki – kryzys energetyczny, politykę ochrony klimatu, skutki strategii antycovidowej, nielegalną migrację i uchodźców, politykę rodzinną i socjalną, konsekwencje wojny w Ukrainie, nie zabrakło też jednego z tradycyjnie wiodących tematów AfD – wyjścia ze strefy euro. I strategia ta odniosła sukces. W dalekim Berlinie zadrżały szyby.
Wyborcza awaria?
Sonneberg to najmniejszy powiat w Niemczech. Liczy niewiele ponad 55 tys.