Jednocześnie w wielu miejscach, zwłaszcza na skrajnej lewicy, odzywają się głosy współczucia dla Palestyńczyków jako zawsze słabszych i tych, którzy żyją w Gazie niczym w więzieniu pod gołym niebem. A w ostatnich dekadach nie brakło przecież starć Izraela z Hamasem i Hezbollahem.
Szanowana Amnesty International, która troszczy się o los osób cywilnych, opublikowała oświadczenie, w którym wskazuje, że „cywile po obu stronach płacą cenę bezprecedensowego nasilenia wrogich działań między Izraelem a Gazą”. Oświadczenie – przypominające niebezpieczny symetryzm w ocenie obu stron – wzbudziło oburzenie i opinię, iż Amnesty straciła kompas moralny.
Czytaj także: Zniszczyć Hamas i co dalej? Dylematy okupacji. Jakie opcje ma Izrael?
Agresora i ofiarę obowiązują te same prawa wojny
Jak to ocenić z punktu widzenia prawa międzynarodowego, zwłaszcza w obliczu spodziewanego odwetu wojsk izraelskich w Gazie, gdzie nie sposób uniknąć niewinnych ofiar? Jak demokratyczne państwo ma postępować na polu walki w wojnie tak asymetrycznej? Żeby sprawdzić, czy żołnierze (a także dowódcy) działali przyzwoicie i według konwencji genewskiej, prawnik stawia im trzy pytania: czy atakowany cel miał na pewno charakter wojskowy? Czy w rozpoznaniu sytuacji działano z zachowaniem należytej staranności (zwłaszcza czy nie ucierpią cywile)? Czy użycie siły było proporcjonalne do zagrożenia? Wiemy z opisów współczesnych wojen, że normy te – na polu walki – niezwykle trudno wypełnić.
Jak wskazują specjaliści – prawo idealistycznie oddziela oceny przyczyn wojny od oceny sposobu jej prowadzenia.