Dużo radości, wiele pytań
Dużo radości, wiele pytań. Wojna Izraela z Hamasem weszła w fazę przewlekłą
Byłoby to mile widziane – tak o perspektywie przedłużenia rozejmu w wojnie z Hamasem mówił Beniamin Netanjahu. Do zamknięcia tego wydania POLITYKI nie było jednak pewne, czy premier Izraela zgodzi się wydłużyć pauzę, pierwotnie zaplanowaną na cztery doby. Izraelskim warunkiem było, by Hamas wypuszczał dziesiątkę przetrzymywanych przez siebie zakładników za każdy dzień prolongaty. Wcześniej Hamas w kilku turach przekazał kilkadziesiąt osób, obywateli Izraela i innych państw, których uprowadził w ataku z 7 października. W zamian – w proporcji jeden do trzech – z izraelskich więzień i aresztów zwolniono Palestyńczyków, ale tylko kobiety i nastoletnich mężczyzn.
Najdłuższe wytchnienie w dotychczasowych walkach pozwoliło wreszcie dostarczyć pomoc na północ Strefy Gazy, najbardziej zrujnowanej części regionu. Setki izraelskich ciężarówek wwiozły m.in. namioty. Gaza próbuje przetrwać, ponaddwumilionowa populacja potrzebuje wody pitnej, żywności, lekarstw i paliwa, przy czym skala rzeczywistych potrzeb nie jest dokładnie znana. Ocena jej rozmiarów jest niemożliwa wobec braku kontaktu z tymi, którzy pozostali na północy i próbują przeżyć, dysponując bardzo skromnymi zasobami. Nie wiadomo nawet, jak pomoc dystrybuować, bo nie ustalono dotąd, ile osób ewakuowało się na bezpieczniejsze południe. A za chwilę izraelska operacja wojskowa, prowadzona zwłaszcza na północy, może zostać wznowiona, co znów odetnie potrzebujących od jakiegokolwiek wsparcia.
Premier Netanjahu zapowiada co prawda, że Izrael będzie walczył do końca, aż do zwycięstwa, niemniej wygląda na to, że wojna z Hamasem wkracza w fazę przewlekłą. W starciach – według danych hamasowskiej administracji w Gazie – zginęło co najmniej 13 tys. cywili. W tempie, którego nie da się porównać z żadną inną wojną obecnego stulecia.