Stoję obok
Janja Inacio Lula da Silva: „diablica”, pierwsza dama Brazylii, kiedyś może prezydentka
Tuż po wyborczym zwycięstwie rok temu Lula, w dżinsowej koszuli à la Jacek Kuroń, wygłasza pierwsze przemówienie jako nowy prezydent Brazylii. Janja (czyt.: Żanża), niedawno poślubiona przez niego aktywistka i socjolożka, o długich blond włosach, wielkich okularach i sukience w kolorze dyni, przewraca kartki z tekstem przemowy. Kamera chwyta w jej oczach łzy szczęścia.
To właśnie Janja napisała scenariusz prezydenckiej inauguracji: Lula pokazał się w gronie przedstawicieli rdzennych mieszkańców, potomków niewolników, aktywistek i aktywistów ruchów oddolnych.
Dziś, rok po tamtych wydarzeniach, Brazylia wciąż dyskutuje na temat pierwszej damy. 57-letnia Janja – tj. Rosângela Lula da Silva – nie ma gabinetu w pałacu prezydenckim w Brasilii. Ale nikt nie ma też wątpliwości, że wyraźnie wpływa na politykę 78-letniego męża. Występuje do ministrów z apelami i prośbami; towarzyszy Luli w podróżach zagranicznych.
Jej wypowiedzi i tańce – Janja uwielbia tańczyć – bywają viralami na Instagramie (jej konto obserwuje ok. 2,5 mln użytkowników). Janja roztacza nad mężem opiekę, uprawia miękki piar. Ma swoje zdanie i bynajmniej go nie ukrywa, co nie wszystkim w otoczeniu prezydenta się podoba. Podczas oficjalnej wizyty w Lizbonie, gdy usłyszała od kobiety z protokołu dyplomatycznego, że ma stanąć za Lulą, odpowiedziała: „Nie, kochana, stoję zawsze obok niego”.
Obiady do więzienia
Poznali się w grudniu 2017 r., w czasie meczu seniorów, gwiazd polityki i kultury. Janja przyszła kibicować, mając nadzieję poznać piosenkarza Chica Buarque, który wraz z Lulą biegał po boisku. Wspólny obiad po meczu skończył się prośbą innego mężczyzny o numer telefonu – rzekomo w sprawie służbowo-politycznej. Tym mężczyzną był Lula.