Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Kraj mara

Węgry, kraj mara. Tu nie ma społeczeństwa, jest tłum. Orbán niczym nie musi się martwić

Na Węgrzech Viktora Orbána czas się zatrzymał. Na Węgrzech Viktora Orbána czas się zatrzymał. Bor Slan / Vlada Republike Slovenije / Flickr CC by SA
Na Węgrzech Viktora Orbána czas się zatrzymał. Rządzący Fidesz tak dokumentnie zabetonował wszystko i wszystkich, że ruszyć się nie da.
Od 2010 r., kiedy Viktor Orbán objął na Węgrzech władzę, jego partia przejęła wszystkie instytucje państwowe, wprowadziła własną konstytucję, zmienia prawo, jak chce, podporządkowała sobie większość mediów i kontroluje wydawanie pieniędzy z funduszy europejskich.Pier Marco Tacca/Getty Images Od 2010 r., kiedy Viktor Orbán objął na Węgrzech władzę, jego partia przejęła wszystkie instytucje państwowe, wprowadziła własną konstytucję, zmienia prawo, jak chce, podporządkowała sobie większość mediów i kontroluje wydawanie pieniędzy z funduszy europejskich.

Stagnacja i marazm. Takie wrażenie sprawiają dziś Węgry. W małych miejscowościach zieją puste miejsca po dawno już upadłych lokalnych karczmach i małych restauracjach. Po dawno nieremontowanych szosach, w zimowej, pusztańskiej mgle snują się samochody. Mury budapeszteńskich kamienic osypują się i łuszczą. Miasto wygląda na bardzo znużone i zmęczone.

Jedyny żywszy aspekt węgierskiej rzeczywistości to wszechobecne kolorowe fideszowskie billboardy, demaskujące „wrogów narodu węgierskiego”. Aktualnie Fidesz szczuje na szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen i syna George’a Sorosa – Alexa. Całe Węgry oklejone są ich twarzami i kierowanym do „normalnych Węgrów” przekazem: „Nie tańczcie, jak ONI wam zagrają”. A poza tym nie ma już co zaskoczyć.

Fidesz leje beton

Zdominowane przez Fidesz państwo, raz wprawione w ruch, porusza się ustalonym traktem w zasadzie już samo. Czasem trzeba tylko lekko ruszyć kierownicą, żeby opozycja przypadkiem nie zrobiła zbyt dobrego wyniku. A teraz właśnie idą wybory do europarlamentu i samorządowe, więc władza zmieniła na wszelki wypadek ordynację wyborczą na taką, w ramach której tworzenie wspólnego frontu przeciwko Fideszowi będzie trudniejsze. A jest to mocny cios w ostatnie bastiony opozycji, czyli władze samorządowe w Budapeszcie i niektórych większych węgierskich miastach, które udało się przejąć w wyborach w 2019 r. Fidesz władzę oddał, ale – jak twierdzi burmistrz Budapesztu Gergely Karacsony – nęka samorządy uruchamianiem spraw sądowych z byle powodu i nieustającą polityczną czarną propagandą.

Żeby jeszcze bardziej dopiec opozycji, Fidesz zdecydował się połączyć ze sobą wybory lokalne i europejskie. Powód oficjalny: oszczędność. Powód rzeczywisty: opozycyjne partie, skłócone ze sobą, nie zdążyły się porozumieć w sprawie wspólnej listy w eurowyborach i będą w nich startowały osobno.

Polityka 4.2024 (3448) z dnia 16.01.2024; Świat; s. 52
Oryginalny tytuł tekstu: "Kraj mara"
Reklama