Świat

690. dzień wojny. Awantura wokół mapy rosyjskiego ataku na NATO. Znaleźliśmy źródło

Wrak samochodu na tle zniszczonych bloków w Zaporożu Wrak samochodu na tle zniszczonych bloków w Zaporożu Andriy Andriyenko / Zuma Press / Forum
W internecie pojawiła się rosyjska mapa wojskowa pokazująca jeden z wariantów ataku Rosji na państwo NATO. To nie są „tajne plany”, bo takich w sieci raczej nie ma, ale sprawa i tak jest ciekawa.

Rosyjskie media piszą o rzekomej sensacji: premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak, który ostatnio gościł w Kijowie, miał odebrać ciała 20 wysokich oficerów NATO, którzy niby zginęli w Ukrainie. O kogo miałoby chodzić, skoro nikogo nie brakuje? Nie ma doniesień o nagłej śmierci jakichkolwiek wyższych oficerów NATO, a to nie jest rzecz, którą dałoby się ukryć. A poza tym po co do tego premier Wielkiej Brytanii? Osobiście ładował trumny?

Nie ma co, bardzo dowcipni są rosyjscy propagandziści, ale wiedzą, co robią – Rosjanie w to wierzą. Wpisuje się to w ogólną filozofię, że Rosja walczy w Ukrainie z całym NATO. Że to już, że nie z samą Ukrainą.

Dwa cele propagandowe Moskwy

Służy to dwóm celom. Po pierwsze, wyjaśnia dlaczego Ukraina do tej pory nie upadła pod ciosami niezwyciężonej armii rosyjskiej. Ludzie nie rozumieją, co się dzieje, że rosyjski sztab generalny wybrał dość łatwą ze swojego punktu widzenia metodę na pokonanie wroga – konflikt na wyniszczenie. Nie trzeba się wysilać i montować jakichś heroicznych, kosztownych ofensyw, wystarczy kontynuować mielonkę na froncie, a Ukrainie skończą się rekruci, wszak ukraińskie zasoby mobilizacyjne są wielokrotnie mniejsze od rosyjskich.

Większość ludzi nie rozumie tej strategii i jej ekonomicznej prostoty, choć oczywiście rosyjskie wojska ponoszą przy tym spore straty – ale głównie w ludziach, a mniej w cennym sprzęcie. A ludźmi tam się nikt nie przejmuje. Następuje nawet spore oczyszczenie nacji z elementu kryminalnego, który został masowo wysłany na front w ramach oddziałów Sztorm Z, by tam został skutecznie przemielony przez bezlitosną machinę wojenną. Nikt w Rosji z tego powodu nie płacze.

Tej strategii nie rozumieją w Rosji, a już zupełnie na Zachodzie, gdzie ludzie pozostają całkiem spokojni – wszak armia rosyjska nawet do połowy Ukrainy dojść nie potrafi.

Reklama