Francuski dziennik „Le Figaro” publikuje rozmowę z paryskim psychiatrą Didierem Cremniterem na temat fali samobójstw we francuskich przedsiębiorstwach, które niepokoją nawet ministra pracy, Xaviera Bertranda.
Najpierw na swoje życie targnął się 55-letni robotnik z fabryki Peugeot Citroën, niedługo potem 48-letnia pani inżynier, opracowująca strategię firmy Areva, światowego eksperta w dziedzinie energii, rzuciła się z siódmego piętra siedziby swojego biura.
Wg Cremnitera epidemia samobójstw to fakt, a już Robert Cialdini w „Wywieraniu wpływu na ludzi” pisał, że częste pojawianie się informacji o ich popełnieniu jest w stanie wywołać u innych podobne ekstremalne zachowania i reakcje. Problem realnie istnieje i należy traktować go bardzo poważnie - to jeden ze znaków szczególnych współczesnego społeczeństwa.
Najgwałtowniejsze emocje pojawiają się u współpracowników zaraz po wiadomości o samobójstwie. Często obwiniają siebie samych o to, co się stało i boją się, że to się może powtórzyć. O tym należy rozmawiać. Ale nie na korytarzach. Trzeba mieć wokół siebie specjalistów obeznanych z problematyką samobójstw, z doświadczeniem w sposobach interwencji w „przedsiębiorczym” świecie. Np. w formie grup dyskusyjnych. Ale każda inicjatywa musi mieć akceptację zarówno szeregowych pracowników, jak i zarządu.
Do podobnych wniosków doszło szefostwo Peugeot Citroën i zaangażowano specjalistów do spraw zarządzania kryzysowego w delikatnych momentach.