Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

Śmierć na raty

Chersoń: śmierć na raty. „Rosjanie często strzelają dwa razy w to samo miejsce”

Zniszczony przez Rosjan most Antonowski na Dnieprze. Zniszczony przez Rosjan most Antonowski na Dnieprze. Paweł Reszka / Polityka
Przez dwa lata Chersoń przeżył wszystko. Odwrót ukraińskich wojsk, okupację, zdradę i radość wyzwolenia. Dziś radości zostało niewiele, bliżej Dniepru obowiązują hełmy.

Chersoń, miasto gubernialne, z fortecą, portem wojennym i warsztatami statków do żeglugi wzdłuż brzegów” – to ze Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, tom I, Warszawa 1880.

Chersoń naprawdę zaczął się od rzeki. Z ukazu carycy Katarzyny, pod okiem jej faworyta, księcia Grigorija Potiomkina, na prawym, wysokim brzegu powstała tu twierdza. Potem stocznia i miasto. I już od zawsze wszystko kręciło się tu wokół Dniepru. Praca: najczęściej port albo stocznia. Odpoczynek: park, knajpki, promenada, plaże albo wypad na drugi brzeg na daczę. Chersonianie są fanatycznymi miłośnikami dacz: wiśnie, czereśnie, winogrona, grille, nalewki.

Życie bez rzeki? Kiedyś Kateryna Cymbaluk nazwałaby to niedorzecznością.

Ale dziś rzeka jest strefą zakazaną. Lepiej się nie zbliżać, nawet nie patrzeć w jej stronę. Na lewym brzegu Rosjanie. Przez szeroki na 400–500 m Dniepr na miasto spada śmiercionośne żelastwo: kule, granaty moździerzowe, pociski artyleryjskie i rakiety. Czym bliżej rzeki, tym gorzej. A w rejonach przyklejonych do Dniepru – Woinka, Ostriw, Antoniwka – zupełnie strasznie.

Kateryna Cymbaluk: – W Antoniwce siedziałam pod płotem i płakałam. Dookoła wybuchy, a ja nie wiedziałam, co robić. Paraliż. A na Ostriwie znów dostałam histerii. Ostrzał, a ja krzyczę: „To koniec, zostaniemy tu na zawsze”.

– Jak pani uciekła?

– Mąż wziął mnie za rękę. Powiedział: „Idziemy”. Udało się.

Kateryna jest społecznicą. Podczas okupacji brała udział w protestach przeciw rosyjskiej władzy. Po wyzwoleniu z mężem wozili pomoc humanitarną (jedzenie, pieluchy) dla starszych i samotnych. Teraz rozkręca radio z lokalnymi wiadomościami.

– Logika podpowiada, że tu nie można żyć.

Polityka 13.2024 (3457) z dnia 19.03.2024; Świat; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "Śmierć na raty"
Reklama