Atak miał nastąpić nad ranem polskiego czasu, mówią o nim media amerykańskie, izraelskie i irańskie. Mało na razie jest konkretów, ale jako cel ataku wymieniane jest lotnisko w Isfahanie. W tej prowincji znajduje się baza wojskowa i obiekty programu wzbogacania uranu.
Z drugiej strony CNN podaje, że zaatakowany miał zostać obiekt, który nie ma charakteru nuklearnego. Potwierdziła to oficjalna irańska telewizja, która podała, że żadne takie obiekty nie zostały naruszone. AFP cytuje inne źródła irańskie, które przekonują, że zestrzelono kilka dronów, ale „nie ma informacji o ataku rakietowym”.
W relacjach mówi się o uruchomieniu obrony powietrznej i wstrzymaniu lotów na Isfahanem, Teheranem i kilkoma innymi dużymi miastami. Przewoźnicy – jak pisze AP – zmieniali szybko trasy planowane nad zachodnim Iranem. Amerykańskie media dodają, że przed samym atakiem Tel Awiw miał poinformować o nim Stany Zjednoczone.
Żelazna Kopuła sobie poradziła
Poranny atak, o którym donoszą media, to odpowiedź na bezprecedensowy ruch Iranu w ostatni weekend. Teheran chciał zemścić się za zrzucenie 1 kwietnia izraelskich ładunków na jego ambasadę w Damaszku i wypuścił ponad 300 dronów, pocisków manewrujących i rakiet balistycznych w stronę Izraela. To był prawdopodobnie największy w dziejach konfliktów zbrojnych zintegrowany atak powietrzny.
Słynny system obrony powietrznej, zwany potocznie Żelazną Kopułą, w rzeczywistości składający się z kilku elementów-warstw, poradził sobie. Izrael podał, że niemal wszystko, co leciało w jego kierunku, zostało strącone.