Skandal z końską twarzą
Skandal z końską twarzą, czyli kobiety kontra Trump. Pogrążą go przed sądem i przy urnach?
Większość Amerykanek głosowała dotąd przeciw Donaldowi Trumpowi. I wydaje się to dość zrozumiałe, bo – abstrahując od polityki – kandydat Republikanów wielokrotnie dał się poznać jako niepoprawny męski szowinista.
Dlatego wyniki z wyborów prezydenckich w 2016 i 2020 r. nie zaskakują. W obu przypadkach tylko 42 proc. kobiet zagłosowało na Trumpa. Jednakże liczby przestają być oczywiste, jeśli zajrzeć w statystyki nieco głębiej. Otóż przeciwko Trumpowi były kobiety czarnoskóre (ponad 90 proc.) i latynoskie (70 proc.), ale białe kobiety głosowały w większości na niego! 52 proc. osiem lat temu i nawet jeszcze więcej, bo 55 proc., cztery lata temu.
„Białe kobiety znów poparły Trumpa, który przez całą swoją kadencję, i w ogóle całe życie, wyszydzał je i poniżał” – dziwił się czarnoskóry felietonista „New York Timesa” Charles Blow. Postępowe celebrytki i aktorki, które prowadzą w telewizji ABC popularny talk-show „The View” (m.in. Whoopie Goldberg), pomstowały, że białe kobiety „zachowują się jak karaluchy, które głosują na Raid”.
Białe Amerykanki jednak z reguły wybierają Republikanów. Od 1952 r. tylko dwukrotnie poparły kandydatów Demokratów – w 1964 r. Lyndona Johnsona, a w 1996 r. Billa Clintona (który, paradoksalnie, w relacjach z paniami również nie uchodzi za wzór do naśladowania). Dlaczego? Po pierwsze, bo Republikanie z reguły obiecują stabilizację, bezpieczeństwo i konserwatywne wartości. Czyli wszystko to, co Amerykanki w wieku balzakowskim lub postbalzakowskim z reguły preferują (te młodsze, czyli poniżej 30 lat, niekiedy wyznają inne wartości, ale głosują znacznie rzadziej). Po drugie, bo Trump uderza w starą strunę – rasistowską.
Coś, co w Ameryce już było
22 lutego br.