„Oficjalne” działania Donalda Trumpa jako prezydenta nie mogą podlegać ściganiu karnemu – orzekł amerykański Sąd Najwyższy, choć zaznaczył jednocześnie, że jego „nieoficjalne” działania, kiedy sprawował urząd w Białym Domu, nie są objęte takim immunitetem.
Decyzja dotyczy głównie wytoczonej przez prokuraturę federalną w Waszyngtonie sprawy oskarżenia Trumpa o nielegalne zabiegi w celu utrzymania się u władzy, mimo że przegrał wybory w 2020 r.
Donald Trump „oficjalnie” i „nieoficjalnie”
Decyzja sądu jest ogromną wygraną Trumpa. „To wielkie zwycięstwo naszej konstytucji i demokracji” – ogłosił natychmiast po jej ogłoszeniu. Orzeczenie – wydane stosunkiem głosów 6:3 – uniemożliwia bowiem prokuraturze poparcie zarzutów takimi dowodami jak np. rozmowy Trumpa pod koniec 2020 r. z kierownictwem Departamentu Sprawiedliwości, gdy naciskał na prawne poparcie jego twierdzeń, że wybory zostały sfałszowane.
Werdykt nie rozstrzyga w dodatku, co właściwie jest „oficjalnym” aktem głowy państwa. W opinii uzasadniającej decyzję prezes SN John Roberts napisał tylko, że chodzi o działania „leżące w granicach konstytucyjnych uprawnień” prezydenta. Co zatem jest działaniem „nieoficjalnym”? To już – jak dowiedzieliśmy się z opinii – muszą rozstrzygnąć sądy niższej instancji. W przypadku sprawy o quasi-pucz Trumpa będzie musiała o tym zdecydować prowadząca ją sędzia federalna Tanya Chutkan.
Oznacza to kolejne odroczenie ewentualnego procesu Trumpa. Decyzja SN w praktyce uniemożliwi, by zaczął się on – nie mówiąc o zakończeniu – przed listopadowymi wyborami. A ponieważ były prezydent prawdopodobnie je wygra – jego szanse wzrosły po