Drodzy żołnierze
Kłamstwa i kasa. Skąd Putin bierze żołnierzy? „Kontrakt szybko się skończy. Podpisz, dostaniesz dwa miliony”
„Putin wyświadczył nam przysługę, uczynił naszych mężczyzn godnymi członkami rodziny. Mój mąż został ciężko ranny, stracił nogę i rękę. Otrzymałam od państwa wypłaty i zarządzam nimi. Mąż stale pije, ale przecież zarobił grosz na życie! Dziś jest bohaterem, a był kretynem i szumowiną” – na platformach internetowych, gdzie komunikują się bliscy walczących w Ukrainie, dużo jest podobnych wpisów potwierdzających, że wojna stała się szansą na poprawę bytu dla całych rodzin.
Tę obserwację potwierdza nam sierżant sztabowy Andriej Juseinow z 39. brygady w Jużno-Sachalińsku: – Dlaczego idą wojować? Z powodu pieniędzy oczywiście.
Sierżant Juseinow wie, o czym mówi. W armii służył sześć lat, głównie w sztabie brygady – w komórce odpowiedzialnej za mobilizację i uzupełnienia. Napatrzył się więc na ludzi chcących do wojska, szczególnie po rozpoczęciu inwazji. – Rzadko spotykałem entuzjastów wojny. Takich, którzy nie mogli doczekać się wyjazdu na front i powtarzali: „Będę zarabiał, zabijał!”. Najczęściej zgłaszały się osoby, które miały do wojny stosunek neutralny. Na przykład młodzi, którzy chcieli zarobić na życiowy start.
Drugim czynnikiem, który powoduje, że ludzie zgłaszają się na ochotnika, jest to, co Juseinow nazywa oszustwem albo dezinformacją: – Kandydatom wmawia się, że kontrakt szybko się skończy, a na froncie wcale nie jest tak strasznie. Sam Juseinow wiedział, że na froncie jest jednak strasznie. Dlatego po rozpoczęciu inwazji zaplanował dezercję i ucieczkę z kraju. Udało mu się i dziś przebywa w Europie Zachodniej.
Powinność
Wielu Rosjan postępuje dokładnie odwrotnie – zamiast uciekać, sami zgłaszają się do biur werbunkowych. Kuszeni są na każdym kroku.