Świat

Trump spotkał się z Zełenskim pierwszy raz od pięciu lat. Udaje zdolnego do empatii

Wołodymyr Zełenski i Donald Trump, 27 września 2024 r. Wołodymyr Zełenski i Donald Trump, 27 września 2024 r. AFP / East News
Ukraiński prezydent musiał spotkać się z ewentualnym zwycięzcą wyborów w USA. A Donald Trump – pokazać, że bardzo zależy mu na pokoju, a los Ukrainy nie jest mu wcale obojętny.

Wołodymyr Zełenski spotkał się w piątek w Nowym Jorku z Donaldem Trumpem na zakończenie swej wizyty w USA. Rozmowa prezydenta Ukrainy z kandydatem Republikanów do Białego Domu trwała około godziny i według cytowanych przez „Politico” przedstawicieli ukraińskiej delegacji „poszła bardzo dobrze”. Nie ujawnili oni bliższych szczegółów, mówiąc tylko, że Trump „bardzo uważnie” słuchał, co jego gość ma do powiedzenia.

Trump nigdy nie wyjaśnia

Oświadczenia dla mediów Trump i Zełenski złożyli przed spotkaniem. Ukraiński prezydent powiedział, że jego kraj musi wygrać wojnę z Rosją i powstrzymać Putina. Trump mówił, że ma plan zakończenia wojny przez zawarcie umowy, która „będzie dobra dla obu stron”. Ukrainę nazwał „pięknym krajem”. Podkreślał, że z Zełenskim łączą go „bardzo dobre stosunki”, dodając od razu, że „ma także bardzo dobre relacje z prezydentem Putinem”.

Trump nigdy nie wyjaśnia, w jaki sposób mógłby skłonić Putina i Zełenskiego do rozmów na temat zakończenia wojny. Jego komplementy pod adresem przywódcy Kremla i krytyka pomocy USA dla Ukrainy wskazują jednak, że gdyby po wyborach wrócił do Białego Domu, wstrzymałby tę pomoc, aby zmusić ukraińskiego prezydenta do negocjacji. Obecnie szanse na jego rozmowy z Putinem są zerowe.

Do spotkania Trumpa z Zełenskim doszło po raz pierwszy od 2019 r., gdy spotkali się na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Było to niedługo po rozmowie telefonicznej, w której Trump, wówczas pełniący urząd prezydenta, nalegał, aby ukraiński prezydent wszczął śledztwo w sprawie domniemanych korupcyjnych interesów Huntera Bidena w Ukrainie. Sugerował też, że zależy od tego dalsza pomoc amerykańska dla Kijowa. Telefon ten stał się powodem uruchomienia w Kongresie procedury impeachmentu przeciw Trumpowi.

Przed piątkowym spotkaniem były prezydent chwalił Zełenskiego, bo oświadczał, że nie czuł się przez niego naciskany. Miało to dowodzić, że osławiony telefon był „bez zarzutu”, a impeachment był przejawem politycznej nagonki Demokratów, chociaż ukraiński przywódca nie mógł inaczej komentować swej rozmowy z amerykańskim prezydentem, aby mu się nie narazić.

Empatyczny Donald Trump

Spotkanie w Nowym Jorku było wcześniej umówione, ale jeszcze poprzedniego dnia sztab byłego prezydenta informował, że do niego nie dojdzie. Powodem miała być rzekoma „ingerencja w amerykańskie wybory” Zełenskiego. Podczas wizyty w USA ukraiński prezydent odwiedził zakłady zbrojeniowe w Scranton w Pensylwanii produkujące amunicję dla Ukrainy i podróżował tam w towarzystwie demokratycznego gubernatora tego stanu. W wywiadzie dla „New Yorkera” skrytykował poza tym republikańskiego kandydata na wiceprezydenta J.D. Vance’a za jego „zbyt radykalną” opozycję wobec pomocy dla Ukrainy. Powiedział też, że Trump nie wie, jak zakończyć wojnę.

Vance wyznał w jednym z wywiadów, że „nie obchodzi go”, co stanie się z Ukrainą. Stale też powtarza, że pomoc USA nie ma sensu, bo wynik wojny jest i tak przesądzony na korzyść Rosji.

W czwartek Zełenski spotkał się z prezydentem Bidenem i Kamalą Harris, którzy potwierdzili zamiar kontynuacji pomocy dla Kijowa. Jego podróż do Pensylwanii rozgniewała republikańskich polityków, zdaniem których Zełenski popiera Demokratów, chociaż prezydent Ukrainy wielokrotnie podkreślał, że nie opowiada się po żadnej ze stron. Republikański przewodniczący Izby Reprezentantów Mike Johnson odmówił spotkania z Zełenskim, a szef komisji kontroli rządu w Kongresie James Comer zapowiedział parlamentarne dochodzenie w tej sprawie.

Chociaż przebieg piątkowej rozmowy Zełenskiego z Trumpem w Nowym Jorku nie jest znany, można być pewnym, że nie doszło do żadnych rozstrzygnięć ani wiążących deklaracji. Ukraiński prezydent musiał spotkać się z ewentualnym zwycięzcą wyborów. A Trump – pokazać, że bardzo zależy mu na pokoju, a los Ukrainy nie jest mu wcale obojętny. Na tle cynicznego Vance’a chciał się zaprezentować jako polityk zdolny do empatii.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną