955. dzień wojny. Jak drony efpiwiczki zmieniły pole walki w Ukrainie. Wojska walczą kompletnie inaczej
Rosjanie też potrafią być dowcipni na swój sposób. W runecie pojawił się mem o dwóch rozmawiających ze sobą żołnierzach. Jeden skarży się, że po turze pobytu na froncie wszystkim dali order, a jemu nie, a to przecież on zabił najwięcej ludzi ze wszystkich. A kolega do niego: Lioch, nie powinieneś tak mówić, medykowi nie wypada o tym wspominać…
Ukraiński dron trafił w gorzelnię w miejscowości Stary Oskoł w obwodzie biełgorodzkim i wywołał pożar. Nie wiadomo, czy było to trafienie zamierzone, czy przypadkowe, w skutek zakłóceń systemu nawigacji satelitarnej. Prawnicy mieli duży problem w określeniu, czy jest to cel wojskowy, czy nie. W końcu wojsko rosyjskie ma bardzo duże zapotrzebowanie na gorzelniane produkty, ale niezbędna byłaby opinia biegłych, czy jest w stanie bez nich prowadzić skuteczną walkę.
Czytaj także: Drony w rękach Ukraińców, czyli wszystkie chwyty dozwolone. Tego nikt nie przewidział
Rosyjskie straty na froncie według ukraińskiego Sztabu Generalnego znów zaczęły rosnąć: 1280 zabitych i rannych, osiem czołgów zniszczonych, 31 innych pojazdów pancernych, aż 72 działa artylerii polowej i moździerzy, cztery wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe, pięć systemów przeciwlotniczych (w necie pojawił się na przykład film z trafienia dronem wyrzutni 9K317 Buk M) i aż 85 ciężarówek oraz innych pojazdów nieopancerzonych. Wygląda na to, że działania nieco przyspieszyły.
Atak w sile kompanii piechoty wsparty plutonem czołgów został odparty przez 79. Brygadę Aeromobilną Ukrainy w rejonie miasteczka Kurachowe, na zachód od Doniecka. Na polu walki pozostał zniszczony rosyjski czołg, pięć bojowych wozów piechoty oraz kilkanaście trupów rosyjskich żołnierzy.