Świat

Targi wojenne

Żądania spisane na jednej kartce i „odwrócony Nixon”. Czy Trump ma w ogóle plan na koniec wojny?

Spotkanie w Rijadzie, 18 lutego. Od lewej: delegacja USA (specjalny wysłannik Steve Witkoff, sekretarz stanu Marco Rubio, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz), saudyjscy gospodarze (szef MSZ książę Bin Fahran Al Saud, doradca ds. bezpieczeństwa Mosaed ben Mohamed al-Alban), delegacja Rosji (doradca prezydenta Jurij Uszakow, szef MSZ Siergiej Ławrow) Spotkanie w Rijadzie, 18 lutego. Od lewej: delegacja USA (specjalny wysłannik Steve Witkoff, sekretarz stanu Marco Rubio, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz), saudyjscy gospodarze (szef MSZ książę Bin Fahran Al Saud, doradca ds. bezpieczeństwa Mosaed ben Mohamed al-Alban), delegacja Rosji (doradca prezydenta Jurij Uszakow, szef MSZ Siergiej Ławrow) Evelyn Hockstein/AFP / East News
Zakończenie wojny w Ukrainie na rosyjskich warunkach, do czego zdaje się zmierzać Donald Trump, byłoby elementem strategii przyciągnięcia Rosji do antychińskiej koalicji? A może w ogóle nie ma konkretnego planu?

Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział w niedzielę, że jest gotów ustąpić ze stanowiska, jeśli to przyniosłoby pokój Ukrainie. Propozycja padła podczas nieformalnej rozmowy z dziennikarzami i raczej jest kontynuacją wymiany „uprzejmości” z prezydentem Donaldem Trumpem niż oficjalnym stanowiskiem. Kilka dni wcześniej Trump nazwał Zełenskiego „dyktatorem bez wyborów”, po tym jak ten zarzucił mu, że żyje w „bańce dezinformacyjnej”. Co z kolei było reakcją na słowa Trumpa, że Ukraina nie powinna rozpoczynać tej wojny, a sam Zełenski ma poparcie na poziomie 4 proc.

W ramach przypisów: jak wiele trzeba mieć złej woli, żeby nazwać Zełenskiego „dyktatorem” i jednocześnie nie zająknąć się na temat systemu władzy w Rosji. Zarzut, że rządzi „bez wyboru”, też jest nietrafiony – na głosowanie nie pozwala obowiązujący w Ukrainie stan wojenny. W Rosji wyborów w rozumieniu zachodnim nigdy nie było. Poparcie dla Zełenskiego kształtuje się na poziomie nie 4, ale 57 proc. (ośrodek KIIS), czyli wyraźnie wyższym niż dla Trumpa. I w końcu teza o ukraińskiej agresji na Rosję była już tak absurdalna, że sam Trump się z niej wycofał (choć dodał, że Ukraińcy niepotrzebnie prowokowali).

Ta wymiana rac może się wydawać skutkiem zasadniczego zwrotu w polityce USA wobec Ukrainy. W tej opowieści Kijów z niemalże sojusznika stał się balastem w dalekosiężnych planach nowej administracji. O ile takie plany istnieją. Bo jest też druga opowieść – że Ukraińcy nie przyjęli wszystkich żądań Amerykanów i Trump się wściekł.

Trump źle liczy

Ten kryzys zaczął się 12 lutego, gdy do Kijowa dotarł sekretarz skarbu Scott Bessent. Według naszych rozmówców przywiózł ze sobą tylko jedną kartkę, w zasadzie nie do negocjacji.

Polityka 9.2025 (3504) z dnia 25.02.2025; Temat tygodnia; s. 8
Oryginalny tytuł tekstu: "Targi wojenne"
Reklama