1130. dzień wojny. Europa pilnie potrzebuje planu. Za chwilę zostanie nam już tylko jedna opcja
Kolejną noc zakłócały rosyjskie drony, które tym razem spadły na centrum miejscowości Dniepr. Zginęły cztery osoby, uszkodzono kilkanaście budynków, w tym jeden z największych hoteli. Znów oberwał Pałac Potiomkinowski, jeden z najbardziej znanych zabytków. Bezpilotowce uderzyły też w obwodach sumskim, charkowskim i zaporoskim. Ataki shahedami stały się już normą, niestety są także coraz skuteczniejsze, co świadczy o słabnącej obronie przeciwlotniczej Ukrainy.
Czytaj też: Rosja podpisze rozejm tylko pod przymusem. I złamie go przy pierwszej okazji
Linia frontu
Po utracie Gogolewki z dawnym posterunkiem granicznym pod kontrolą ukraińską pozostały już tylko Gujewo i Olesznia, choć do Gujewa wkraczają już rosyjskie siły należące do niedawno sformowanego 44. Korpusu Armijnego z Leningradzkiego Okręgu Wojskowego.
Włamanie Rosjan na północ od Charkowa stanęło definitywnie w miejscu. Oczywiście nadal próbują od czasu do czasu szturmem przełamać obronę. Tak było w środę w okolicach wsi Tiche na północnym brzegu Wowczy. Zostali jednak odparci. Ten kierunek pozostaje nieaktywny niemal od otwarcia go przez Rosjan w maju zeszłego roku. Ukraińskie wojska dużo mniejszymi siłami zatrzymały wroga na wczesnym etapie. Co ciekawe, dwóch ukraińskich generałów, Horobienko i Gałuszkin, SBU zatrzymała za zaniedbania. Jeden z rosyjskich dowódców został zdymisjonowany, bo składał nieprawdziwe raporty.
Rosjanie osiągnęli drobne sukcesy nad rzekami Oskił i Żerebiec. Wojska zachodniego zgrupowania wypchnęły obrońców na dobre z Dworicznej, nie poprawiło to jednak ich sytuacji, wciąż nie mogą przebić się na zachód.