Władca chaosu
Trump, władca chaosu. W Białym Domu błagali go, by zahamował. Zrobił to tuż przed ścianą
Na razie Donald Trump zarządził w handlowej wojnie pauzę operacyjną. Przez 90 dni świat może trochę ochłonąć, przemyśleć swoje grzechy, jakich dopuszczał się wobec Stanów Zjednoczonych, i poprosić o rozgrzeszenie. Podobno w kolejce ustawiło się już kilkadziesiąt krajów gotowych na daleko idące ustępstwa. Niektóre jednostronnie zniosły bariery celne dla towarów z USA z nadzieją, że Trump to doceni. „Ale bodziec dla światowych przywódców, aby publicznie ugiąć się pod zastraszaniem administracji Trumpa, jest niewielki” – ocenia Center for American Progress. „Głęboka niepopularność prezydenta Trumpa za granicą zapewnia światowym przywódcom politycznie użyteczną przeciwwagę”.
Odetchnąć musi też Ameryka, bo giełda i rynki finansowe są na granicy załamania. Z przecieków dochodzących z Białego Domu wynika, że współpracownicy prezydenta zaczęli go błagać, by trochę zwolnił, bo za chwilę Ameryka padnie ofiarą kryzysu, być może gorszego niż ten z 2008 r. Gospodarka jest rozwibrowana, gdy każdego dnia musi się mierzyć z innymi regulacjami, i to wprowadzanymi w trybie natychmiastowym.
Trump obiecał, że nowe taryfy sprawią, że wzrośnie dobrobyt, bo powrócą do USA producenci, którzy wyemigrowali w poszukiwaniu niższych kosztów, powstaną nowe fabryki, ale kto dziś podejmie takie ryzyko? „Zbuduj zakład, który jest zależny od importowanych części, a Trump może ci podciąć kolana nowymi taryfami. Zbuduj zakład, który jest dochodowy tylko wtedy, gdy taryfy pozostaną w mocy, a Trump podetnie ci kolana, wycofując się. Więc gdybyś był właścicielem firmy lub dyrektorem, czy dokonałbyś jakichś dużych inwestycji lub długoterminowych zobowiązań w ciągu najbliższych kilku miesięcy? Bo ja nie” – komentuje prof. Paul Krugman, amerykański ekonomista, noblista i były doradca prezydentów Reagana i Clintona.