Melania Trump grozi pozwem Hunterowi Bidenowi. Afera Epsteina nie chce zgasnąć
„Epstein przedstawił mu [Trumpowi] Melanię. Ich związki były bardzo szerokie i głębokie” – stwierdził Hunter Biden w rozmowie z dziennikarzem Andrew Callaghanem. Jak dodał, wiedzę na temat relacji towarzyskich całej trójki pozyskał od Michaela Wolffa, reportera, autora książek o Trumpie i naczelnym amerykańskim celebrycie. Zapytany, czy nie ma zamiaru wycofać się z tych słów i przeprosić, Hunter odparł wymownie: „f... that”. I stwierdził, że „to się nie wydarzy”.
Hunter Biden się mści
W tej historii jest masa wątków, które trzeba rozłożyć na czynniki pierwsze, żeby zrozumieć, o co w niej chodzi. Po pierwsze, należy odnotować powrót z wygnania samego Huntera Bidena. Długo był w cieniu, trochę na własne życzenie, trochę z przymusu, bo sztab jego ojca uznał, że może być dla niego obciążeniem w walce o prezydenturę.
Od kilku tygodni pielgrzymuje po podkastach, programach talk-show na YouTube i innych mediach w sieci – ewidentnie z własną krucjatą. Zachowuje się, jakby miał silną potrzebę zemsty. Ostro krytykuje Trumpa, chociaż rzadko z pozycji politycznych. Równie często wysuwa krytykę pod adresem elit Partii Demokratycznej, kategorycznie zaprzeczając, jakoby jego historia – uzależnienie od narkotyków, podejrzane interesy w Ukrainie – mogła obciążać ojca w rywalizacji o Biały Dom. W tym kontekście jego głośna wypowiedź w rozmowie z Callaghanem nie może dziwić.
A nad Melanią Trump zbierają się czarne chmury. Politycznie nie udziela się w ogóle, nadal jest niemą pierwszą damą. Plotki o tym, że