Tu, gdzie stał Bóg
Podróże z „Polityką”. Jerozolima: tu, gdzie stał Bóg. Dosłownie nie uciekniesz stąd od przeszłości
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to kolor. Z okien pociągu, który w zaledwie 25 minut dojeżdża z lotniska pod Tel Awiwem, barwy jerozolimskich wzgórz zlewają się z zabudową miasta. Tu każdy dom, każda ściana, każda ulica zbudowane są z tego samego surowca: słynnego kamienia jerozolimskiego o ciepłym miodowym odcieniu. W świetle wschodzącego słońca przybiera on różowy kolor, w ciągu dnia przechodzi niemal w biel, o zmierzchu mieni się czerwienią.
„Jerozolima była niegdyś uważana za środek świata, a dzisiaj jest to bardziej prawdziwe niż kiedykolwiek: miasto jest widownią walk pomiędzy religiami abrahamowymi, świątynią zyskującego coraz większe wpływy chrześcijańskiego, żydowskiego i islamskiego fundamentalizmu, strategicznym polem bitwy ścierających się cywilizacji, linią frontu pomiędzy ateizmem a wiarą, ośrodkiem wiecznej fascynacji, przedmiotem nieprawdopodobnych teorii spiskowych i internetowego mitotwórstwa oraz jasno oświetloną sceną dla kamer filmowych z całego świata w epoce 24-godzinnych serwisów informacyjnych” – pisze w biografii miasta Simon Sebag Montefiore.
Czytaj też: Uzbekistan bez owijania w bawełnę
Święte kamienie
Każde miejsce ma tu swoją skomplikowaną przeszłość i kilka wersji prawdy. Choćby ten kamień. To różne odmiany wapienia, w tym słynny meleke, królewski, który służył do wznoszenia reprezentacyjnych budowli. Aby mu się bliżej przyjrzeć, trzeba pójść wzdłuż murów okalających Stare Miasto, między Bramą Damasceńską i Bramą Heroda.