Niemiłosierne wzgórza
Operacja „Poskromienie”. Rzeź w fawelach to wstęp do kampanii przed wyborami w Brazylii
O świcie 2,5 tys. policjantów sił specjalnych wkroczyło na teren dwóch wielkich faweli Rio de Janeiro, Alemão i Penha. Wspomagały ich drony i 32 pojazdy opancerzone. Operacja miała kryptonim „Poskromienie”. Oficjalny cel, sformułowany już po akcji z 28 października: osłabienie Comanda Vermelho, Czerwonego Komanda, jednej z największych organizacji przestępczych w Brazylii rządzącej w obu wspomnianych fawelach (łącznie ponad 110 tys. mieszkańców), a także przejęcie broni, narkotyków, pieniędzy. Przede wszystkim zaś pojmanie przywódcy, 55-letniego Edgara Alvesa Andrade, pseudonim Doca.
Odgłosy wystrzałów to w fawelach niemal codzienność. Ale tym razem huku było więcej, serie z karabinów się nie kończyły. Mieszkańcy, jak zawsze w czasie policyjnych operacji, barykadowali się w domach. Zamknięto szkoły, przychodnie. Stanęły autobusy. Uliczki obu faweli zamieniły się w pola bitwy.
Rozładowane baterie
Operacja miała dwie fazy. Najpierw siły specjalne uderzyły tam, gdzie – jak sądzono – znajdowali się przywódcy gangu i ich żołnierze. Następnie, zmuszając gangsterów do ucieczki w stronę Wzgórza Miłosierdzia, zastawiły zasadzkę. Zazwyczaj policja tam się nie zapuszcza – to niebezpieczny teren, poligon ćwiczebny Komanda.
Wzgórze było zawsze „drogą ewakuacyjną” dla członków gangów. Tym razem stało się inaczej – w krzakach i pośród drzew czekali na nich policjanci z elitarnej jednostki. Rozpoczęła się 10-godzinna masakra.
Wieczorem grupy mieszkańców udały się na wzgórze w poszukiwaniu ciał i ewentualnych ocalałych. Przedstawicieli władzy przy tym nie było – nie zabezpieczono terenu dla dochodzenia i ekspertyz, pozwolono na zatarcie śladów. Mimo kamer na mundurach policjantów nie zachowało się ani jedno nagranie.