Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Nowe oblicza głodu

Żywność zdrożała, ulice protestują

Graffiti na jednym z murów. Fot. David Dennis, Flickr, CC by SA Graffiti na jednym z murów. Fot. David Dennis, Flickr, CC by SA
Kolejki po chleb łatwo przeradzają się w rozruchy, a szybujące ceny żywności są większym zagrożeniem dla stabilności niektórych krajów niż terroryści, ostrzegają analitycy.

Ostatnio przez szereg krajów przetoczyły się uliczne protesty wywołane podwyżkami cen podstawowych produktów żywnościowych. Obok eskalacji cen paliw i ocieplenia klimatu, kryzys żywnościowy jest największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa, ostrzega ONZ.

Jedzenie leży na ulicy

"Patrzymy na nowe oblicze głodu", powiedział Josette Sheeran, dyrektor Światowego Programu Żywnościowego Narodów Zjednoczonych. "W miastach mamy do czynienia z głodem na skalę większą niż kiedykolwiek do tej pory. Jedzenie leży na półkach, ale ludzie nie mogą sobie na nie pozwolić". Po ostatniej fali protestów, organizacja pomocy żywnościowej ONZ wystąpiła z apelem o zwiększenie jej budżetu z 2,9 miliarda dolarów do 3,4 miliarda, by móc sprostać wyższym cenom, które utrudnią jej wyżywienie 73 milionów ludzi na świecie. Robert Zoellick, przewodniczący Banku Światowego przyłączył się do apelu, twierdząc że "więcej osób będzie cierpieć i głodować", jeśli USA, Europa, Japonia i inne bogate kraje nie udostępnią funduszy.

Z powodu rosnących cen żywności miały ostatnio miejsce: zamieszki na Haiti, w których zginęło 5 osób; protesty na Wybrzeżu Kości Słoniowej; rozruchy w Kamerunie w lutym, w których zginęło 40 osób; gwałtowne demonstracje w Mauretanii, Mozambiku i Senegalu; protesty w Uzbekistanie, Jemenie, Boliwii i Indonezji. Strajkowali również pracownicy ONZ, domagając się podwyżek pensji w obliczu 50-procentowego skoku cen. Kraje azjatyckie: Kambodża, Chiny, Wietnam, Indie i Pakistan nałożyły ograniczenia w eksporcie ryżu, by zapewnić zaopatrzenie własnej ludności.

Puste talerze i gumowe pociski

Agencje prasowe donoszą, że na Haiti, w Ameryce Środkowej, ludność wzniosła barykady i usiłowała wedrzeć się do pałacu prezydenckiego w stolicy Port-au-Prince.

Reklama