Sarkastyczne uwagi prezydenta Busha na temat arabskiej polityki obraziły prezydenta Egiptu. Ten w rewanżu powiedział co myśli o neokonserwatywnej doktrynie USA. O różnicach zdań miedzy Ameryką a jej arabskimi sojusznikami było wiadomo od dawna, ale do tej pory nie pouczali się tak otwarcie.
"Opozycja nie powinna siedzieć w więzieniu"
Pięciodniową wizytę na Bliskim Wschodzie prezydent Bush zakończył przemową w nadmorskim kurorcie Szarm el-Sheikh w Egipcie, gdzie rozpoczynało się Światowe Forum Ekonomiczne - siostrzana impreza szwajcarskiego Davos. Cel wizyty: wesprzeć bliskowschodni proces pokojowy.
Podczas wystąpienia prezydent Bush pouczył Arabów na szereg tematów, poczynając od tego co powinni robić z pieniędzmi ze sprzedaży ropy po respektowanie praw kobiet. "Zbyt często na Bliskim Wschodzie polityka polega na jednowładztwie i umieszczaniu opozycji w więzieniu", powiedział, zwracając się do zgromadzenia 1500 światowej rangi polityków i liderów gospodarczych (The Associated Press). "Wzywam wszystkie narody regionu do uwolnienia więźniów politycznych, otwarcia się na debatę polityczną i zaufania ludziom w tym, że potrafią wytyczyć własną przyszłość", powiedział prezydent Bush. Gospodarz spotkania, prezydent Egiptu, wziął uwagi o absolutyzmie do siebie. Główny egipski opozycjonista Ayman Nour siedzi bowiem w więzieniu, a sam Mubarak od roku 1981 stoi na czele autorytarnego rządu.
"Kobiety motorem rozwoju"
Clue wystąpienia Busha było ostrzeżenie przed zapóźnieniem gospodarczym i zależnością od kurczących się zasobów ropy.