W Moskwie trwa wielkie wyburzanie. Stołeczny rząd z merem Łużkowem na czele zdecydował, że w przeciągu trzech lat z krajobrazu miasta znikną wszystkie czteropiętrowe bloki z wielkiej płyty. Zburzone mają zostać wszystkie budynki, niezależnie od ich wieku i stanu technicznego. Takie założenie władze miasta wpisały w oficjalny program odnowy zabudowy mieszkaniowej Moskwy na lata 2008-2010.
Losy niskich budynków w stolicy zostały przesądzone już 10 lat temu, kiedy to powstał pierwszy program "reorganizacji" okręgów o zabudowie czteropiętrowej. Już wtedy zakładano, że najbardziej zrujnowane bloki, wybudowane w latach 1958-1973 zostaną zburzone. Reszta miała jednak być remontowana, rozpatrywano też wariant nadbudowy niektórych "chruszczowek". Teraz zdecydowano, że do rozbiórki pójdą wszystkie czteropiętrowce, niezależnie od roku ich budowy.
Jak twierdzą przedstawiciele departamentu urbanistyki Moskwy, uratować się przed buldożerami mają szansę jedynie niektóre budynki z cegły, które przeszły generalny remont oraz te, w których stanowczej obronie staną ich mieszkańcy. Pełna lista domów, przeznaczonych do rozbiórki ma być opublikowana jesienią.
W ramach nowego programu odnowy i reorganizacji dzielnic władze miasta będą musiały zapewnić nowe lokum dla ok. 600 tysięcy rodzin, zajmujących dziś mieszkania w popularnych "chruszczowkach". Jednak doświadczenia wielu moskwian z dotychczasowych przeprowadzek nie są najlepsze. Przesiedlenia realizowane są na mocy miejskich przepisów, przyjętych w 1998 roku. Zgodnie z nimi, nowe mieszkanie ma się znajdować w granicach Moskwy, co wcale nie oznacza, że w tej samej okolicy. W praktyce niejednokrotnie mieszkańców Arbatu przesiedla się na peryferyjne Butowo, Jesionowo czy do Mariny - zauważa rosyjski Vzgliad (www.