Złodzieje ryb
Afryka: piraci wyławiają najcenniejsze ryby i niszczą tradycje rybackie
Dotychczas przybrzeżne wody Kenii dawały 200 tys. ton połowu rocznie. Teraz lokalni rybacy mają ledwie co włożyć do garnka. Dyrektor stowarzyszenia morskiego w Malindi w rozmowie z BBC wini obce statki rybackie za pustoszenie kenijskich wód. W rejestrze wydziału rybołówstwa figuruje 60 obcych jednostek, które otrzymały licencję na połowy w wyłącznej strefie ekonomicznej Kenii, 200 mil morskich w głąb Oceanu Indyjskiego. Ale lokalne stowarzyszenia rybaków twierdzą, że w każdym sezonie połowowym ponad 200 jednostek plądruje wody przybrzeżne. Obce trawlery pochodzą głównie z Europy i krajów Dalekiego Wschodu i w większości wyławiają cenne zasoby krewetek, tuńczyka żółtopłetwego i rekina.
Pirackie statki są właściwie bezkarne, wody Kenii są bowiem słabo strzeżone. Wydział rybołówstwa nie ma własnych statków patrolowych, a marynarka wojenna zajęta jest zadaniami obronnymi. Eksperci winią za chaos także korupcję w rządzie, który przymyka oko na kłusownicze praktyki.
Rybacy bez pracy
Tak liczna obecność obcych statków połowowych odbiera pracę lokalnym rybakom. Zagrożony jest byt około 20 tys. kenijskich rybaków, dla których rybołówstwo było jedynym zajęciem przez całe życie. Coraz mizerniejsze połowy to problem, który nie dotyczy zresztą tylko rodzin rybackich. Raport brytyjskiego wydziału ds. rozwoju (DFID) stwierdza, że Kenia traci około 5 mln USD rocznie z powodu nielegalnych połowów. Oznacza to także, że wszystkie lepszej jakości ryby są wysyłane do Mombasy, a lokalnie sprzedaje się tylko te najgorsze.
Kłusownictwo w rybołówstwie to nie wyłącznie kenijski problem. Niedawno władze Wybrzeża Kości Słoniowej w Zachodniej Afryce wezwały ONZ do zniesienia embarga na dostawy broni, które, jak twierdzą, uniemożliwia im obronę wód terytorialnych przed piratami. Organizacje związkowe szacują, że połowy lokalnych rybaków zmalały tu o trzy czwarte z powodu praktyk obcych kłusowników. To podstawowy sektor kraju, ryby to podstawa wyżywienia wielu ludzi, więc jeśli rybołówstwo padnie mieszkańcy Wybrzeża Kości Słoniowej będą w biedzie.
Mafia trawlerowa
Kłusownicy są bardzo skuteczni, bo stosują wszystkie możliwe, dozwolone i niedozwolone, metody. Pływają pod tzw. tanimi banderami, by uniknąć zgłaszania połowów, prowadzą przydenne połowy włokiem, używają dowolnych rozmiarów sieci i dowolnych maszyn, "kosząc" wszystko na swojej drodze i ogałacając oceany z zasobów. Niszczą nie tylko tradycyjne źródła utrzymania ludności zamieszkującej wybrzeża, ale także bioróżnorodność środowiska morskiego. W dłuższej perspektywie stanowią zagrożenie dla równowagi ekosystemu morskiego, ostrzegają eksperci.
Nielegalne, nieraportowane i nieuregulowane połowy to problem globalny, ocenia międzynarodowa organizacja ekologiczna WWF. Dotyczy sektorów rybołówstwa niemal wszystkich krajów i stanowi do 30 proc. wszelkich połowów. Nielegalne połowy są koordynowane w sposób profesjonalny i na skalę światową. Raport rządu Australii i WWF szacuje, że ich roczna wartość wynosi przynajmniej 1,2 mld USD, ale liczba ta może sięgać nawet 10 mld.