Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Filary runęły

Muzułmanie w Holandii

Fot. Photocapy, Flickr, CC by SA Fot. Photocapy, Flickr, CC by SA
11 proc. ludności Holandii to obcy, a w miastach – prawie połowa. Za 10 lat w Amsterdamie i Rotterdamie większość mieszkańców będzie nieholenderska. Jak ma żyć mały kraj europejski, w którym wkrótce za główną religię trzeba będzie uznać islam?

W gabinecie prof. Paula Schnabla, dyrektora biura Planowania Społecznego i Kulturalnego, co kilka sekund słychać walenie z oddali; z każdym uderzeniem stół i fotele drżą jak na stalowej strunie. Przepraszam – mówi profesor – od kilku miesięcy budują dom w pobliżu. Wbijają betonowe filary na głębokość 20 m. Niemal cała zachodnia Holandia leży na torfie i błotach i zbudowana jest na takich palach. Budownictwo na tych terenach wymaga sztuki i wytrwałości.

Ta właśnie ziemia, w znacznej części poniżej poziomu morza, ukształtowała charakter i życie polityczne Holendrów. Tu współpraca była koniecznością życia: gminy holenderskie, leżące na polderach, musiały wypompować wodę (do tego przecież służyły holenderskie wiatraki) na teren sąsiadów albo odwrotnie, a ci znów dalej, przysługa za przysługę.Zawsze byliśmy skłonni do dyskusji i do kompromisów, silne było poczucie wspólnoty – tłumaczy Geert Mak, dziennikarz i pisarz, który zjeździł wiele krajów i napisał (wydany też teraz w Polsce) zbiór reportaży „W Europie”.

Ten Model Polderowy znalazł współczesny wyraz w systemie zuilen, dosł. filarów, zbudowanych na grupach wyznaniowych i ideologicznych. Funkcjonowały przynajmniej trzy zuilen (z odmianami): protestancki, katolicki, socjaldemokratyczny. Każdy prowadził osobne życie. Na przykład rodziny protestanckich liberalnych socjalistów chodziły do swoich sklepów spółdzielczych, hydraulik był z ich Kościoła, istniał swój klub sportowy, piekarz, rzeźnik i związki zawodowe.

Polityka 11.2009 (2696) z dnia 14.03.2009; Świat; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Filary runęły"
Reklama