Czerwony Most nad Rzeką Czerwoną jest strzeżony po obu stronach przez wieżyczki strażnicze. Mohamed Halim Fidaj każe stanąć swojemu konwojowi. Chce zrobić krótki, demonstracyjny spacer po terenach wroga, 50 km na zachód od Kabulu. Gubernator prowincji Wardak w środkowym Afganistanie mówi: Widzicie, mogę się tu poruszać bez problemu. Całe to gadanie o talibach to bzdury.
Od co najmniej dwóch lat wróg odzyskuje pole w Afganistanie. Na południu, wschodzie i zachodzie rządził od dawna, ale teraz umacnia się też znowu w centrum, w prowincjach Wardak, Logar i Paktia leżących na południe i zachód od Kabulu, niedaleko stolicy. Raporty misji NATO i ONZ w Afganistanie przedstawiają sytuację w czarnych barwach. Amerykańscy generałowie mówią, że w Wardaku stoją wobec poważnego wyzwania ze strony rebeliantów. A ich nowy zwierzchnik, sam prezydent USA Barack Obama, na pytanie, czy ta wojna zostanie wygrana w najbliższych tygodniach lub miesiącach, odpowiedział krótko: Nie.
Miny na autostradzie
Środkowy Afganistan, który długo uchodził za bezpieczny region, staje się sceną rosnącego oporu, bazą wypadową do szturmu na Kabul. A Highway One, arteria łącząca północ z południem, Kabul z Kandaharem, na całej długości stała się jedną z najniebezpieczniejszych dróg świata. Wysoki Komisariat ONZ ds. Uchodźców określa sytuację w 26 z 34 afgańskich prowincji jako „niepewną", za co odpowiedzialność ponoszą zresztą nie tylko terroryści. Talibowie są tylko jedną z wielu partii walczących o polityczną i militarną władzę. Radykałowie z ugrupowania Hisb-i-Islami są nie mniej aktywni, siatka terrorystyczna Hakkaniego i Al-Kaida - nie mniej groźne. Liczby „wypadków" z zastosowaniem IED (improvised explosive devices) zakopanych przy drodze wzrosła, mimo obecności NATO, z 1931 w roku 2006 do 2615 w roku 2007 i 3295 w roku 2008.
Czy najpotężniejsza w dziejach wojskowa koalicja poniesie klęskę w Afganistanie? Jej przywódca, prezydent USA, właściwie już to przyznał.
Reklama