Marek Ostrowski: – Zacznijmy od początku pańskiej kariery. To Ameryka, a nie kto inny okazała się na tyle silna i atrakcyjna, aby pozyskać do pracy młodego hinduskiego studenta. I pan głosi zmierzch amerykańskiej hegemonii na świecie?
Fareed Zakaria: – Rzeczywiście przyjechałem z Indii do USA w 1982 r. jako jeden z 3 tys. świeżo upieczonych absolwentów Indian Institutes of Technology. 95 proc. z nich osiedliło się w Ameryce. W zeszłym roku IITs ukończyło również 3 tys. studentów. Tylko 5 osób wybrało na dalsze studia Stany Zjednoczone. Świat się zmienił. Ta zmiana polega nie tyle na kurczeniu się potencjału Ameryki, co na poprawie warunków życia w krajach takich jak Indie. Możliwości edukacji są teraz ogromne, dzięki czemu młodzi ludzie chętniej podejmują decyzję o pozostaniu w kraju, przy rodzinach i w bliskiej im kulturze. W swojej nowej książce patrzę na przyszłość Ameryki z optymizmem, ale uważam, że punktem wyjścia musi być zrozumienie, w jaki sposób świat się zmienił z powodu nadzwyczajnego zjawiska, które nazywam progresem reszty świata.
Twierdzi pan, że zdolność USA do przyciągania najzdolniejszych wygasa? W Polsce skarżymy się, że Ameryka kradnie nam talenty.
Nie ulega wątpliwości, że Ameryka nadal przyciąga ludzi z całego świata, a w szczególności z krajów rozwijających się i biednych. Trzeba też jednak przyznać, że wobec pewnej grupy najzdolniejszych i najlepiej wykształconych jednostek ten magnes działa o wiele słabiej niż dawniej. Dziś przed ludźmi świat stoi otworem.